Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Anthony Bennett. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Anthony Bennett. Pokaż wszystkie posty

sobota, 19 lipca 2014

Absencja Bennetta i Wigginsa w meczu z Heat. Jak to rozumieć?

Michał Fedusio
Anthony Bennett i Andrew Wiggins...obaj wybrani z jedynką w ostatnich naborach do NBA. Obaj spisują się bardzo dobrze w rozgrywkach Ligi Letniej. Obaj są brani pod uwagę przy potencjalnej wymianie z Minnesota Timberwolves w celu pozyskania Kevina Love. Obaj nie zagrali wczoraj w wygranym (95-90) spotkaniu przeciwko Miami Heat. Przypadek?

Oficjalnie, wszystko wygląda OK. Trener Cavs, David Blatt tłumaczył po meczu dziennikarzom, że już wcześniej planował ich absencję. Zaznaczał, że obydwaj spędzili ostatnio sporo minut, pełnili wiodącą rolę w drużynie i zostawili na parkiecie sporo zdrowia. Argumentacja, z którą trudno się nie zgodzić…

Obaj Panowie spoglądali więc wczoraj na kolegów z wysokości ławki. W głowach musieli jednak przynajmniej rozważać, czy tylko zmęczenie fizyczne decydowało o tym, że tego wieczoru nawet nie powąchają parkietu. Wszak, „niektóre źródła” podają, że rozmowy z Wolves są już na tyle zaawansowane, że wymiana jest kwestią czasu….


Mogą to potwierdzać tweety, z pomeczowymi wypowiedziami Wigginsa, które zamieścił Kurt Helin z NBC. Nasza najnowsza „jedynka” Draftu dawała rozmówcom do zrozumienia, że ma świadomość, że NBA to biznes. Że będzie się cieszyć z gry w koszykówkę, gdziekolwiek miałaby w nią grać. Dodała jednak, że nikt ze sztabu Cavs na tę chwilę nie mówił oficjalnie o tym, że ma się pakować…

We wszelkiego rodzaju ankietach i sondach, fani Cavs opowiadają się stanowczo za zachowaniem zdolnego debiutanta. Tu jednak nie panują zasady demokracji, a monarchii. Monarchii absolutnej. Monarchii pewnego zdolnego dżentelmena z Akron. Napisałem tak celowo, bo podobno w Cleveland bardzo unika się o mówieniu wprost o LeBronie Jamesie. Zupełnie, jakby dokonywało się wykroczenia przeciwko drugiemu przykazaniu.

Dokładnie 8 dni temu mogliśmy odpalać cygara po tym, jak do domu powrócił #1 Draftu z 2003 roku (kolejny synonim). W każdej chwili, powinniśmy być przygotowani na odpalenie kolejnego. W razie czego, pozostaje nam lampka wina wypita za powodzenie naszych wczorajszych nieobecnych.

czwartek, 10 lipca 2014

Gdybym był Bennettem...


Jacek Mazurek
Postanowiłem podsumować sezon Anthony'ego Bennetta w niecodzienny sposób. Nie mam zamiaru go bronić, bo zagrał fatalny sezon, ale pokazać jego przypadek z innej strony. Wiele osób nie ogląda meczów i ocenia graczy przez pryzmat statystyk.  Inni zarywają wiele nocy, aby mieć własne zdanie na temat poszczególnych zawodników. Ale Bennett jest przypadkiem szczególnym przy którym statystyki i to co pokazał w rookie season nie powinny być punktem odniesienia.

Dla lepszego ukazania całej sytuacji spójrz na jego ostatni rok tak jak to Ty byś był Anthonym Bennettem. Po prostu wskoczmy w jego buty. Wyobraź sobie że widzisz świat oczami Bennetta. Dla uproszczenia wyimaginuj sobie że Fat Mamba jest Polakiem.

Masz 20 lat, astmę i lubisz jeść. Grasz w drużynie uniwersyteckiej. Notujesz statystyki na poziomie 16 punktów i 8 zbiórek. Całkiem nieźle. Lubisz grać w koszykówkę. Po roku gry uznajesz że warto spróbować swoich sił w drafcie. Spodziewasz się zostaniesz wybrany z 10 numeru w pierwszej rundzie. Myślisz: "fajnie jakbym został wybrany wyżej. Będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi gdy zostanę wywołany wcześniej. Nie jestem Bóg wie jakim koszykarzem, ale może mi się poszczęści. Pogram sobie w jakiejś tankującej drużynie, za rok pewnie też będziemy wybierali z wysokim numerem w drafcie, a ja nabiorę doświadczenia. Jakoś to będzie." 

Rozpoczyna się draft. Widzisz komisarza, który staję na podeście. On już wie. ... Cleveland Cavaliers select Anthony Bennett with... Wow. Nie wierzysz że to dzieje się naprawdę. Jesteś pierwszym Polakiem wybranym z pierwszym numerem w Drafcie. Zdajesz sobie sprawę że już zarobiłeś 5 milionów dolarów, a jeszcze nie wyszedłeś na parkiet. Gratulacje od kolegów. Uścisk ręki komisarza, potem świeżo upieczony mistrz NBA - Shane Battier przeprowadza z Tobą wywiad. Wow. Później impreza. Gdy już alkohol wyparował z twoich żył, goście się rozeszli, odpowiedziałeś na wszystkie smsy z gratulacjami, Gilbert zabrał Cię swoim prywatnym samolotem do Cleveland (w międzyczasie ucieliście sobie pogawędkę. W sumie całkiem równy z niego gość, ale strasznie naiwny, myśli że LeBron tu wróci. Nie chcesz go smucić, ale nie wiążesz swojej długiej kariery z Cavs), zrobiliście sobie z Grantem i Mike'iem pamiątkowe zdjęcie, siadasz na fotelu i zaczynasz myśleć.

Marcin Gortat, Maciek Lampe, Cezary Trybański. MG wybrany z 57 numerem w naborze. Gortat jako jedyny Polak zagrał finale NBA. Grał razem ze Stevem Nashem. Gdzieś z tyłu głowy wiesz, że musisz być lepszy niż oni razem wzięci, w końcu wybrano Cię w drafcie jako pierwszego. Magic, Lebron, Yao musisz być chociaż w połowie tak dobry jako oni żeby nie przynieść sobie i swoim bliskim wstydu. Przypominasz sobie mecze na betonowych boiskach, tam koledzy wybierali Cię zawsze na szarym końcu. W Polsce trwa Bennettomania mimo, że koszykówka nie jest popularnym sportem. Jesteś na pierwszych stronach sportowych gazet i portali internetowych. Przez najbliższy tydzień wszystkie programy informacyjne poświęcają Ci średnio 3 minuty pokazując miejsca gdzie się wychowałeś, chodziłeś do podstawówki, rozmawiają z twoimi rodzicami, kolegami, wychowawczynią z gimnazjum, która mówi że zawsze byłeś najwyższy w klasie i nikt ci nie podskoczył. Już wtedy miałeś tendencję to bycia 'grubaskiem'. Inni chwalą się że grali z Tobą na boisku, a Ty latałeś nad obręczami. Nigdy nie byłeś wybitnie uzdolniony, ale nieprzeszkadzało Ci to w 'plaktowaniu' kumpli. Jedni są pełni podziwu że będziesz grał w NBA, inni już wiedzą że się nie nadajesz.

Kolejnym krokiem w twojej krótkiej karierze jest preseason. To ten moment. W Polsce wiele osób zaczyna oglądać twoje poczynania. Niektórzy zaczynają zarywać noce inni tylko sprawdzają statystki. W wiadomościach sportowych zaczynasz wypierać inne sporty, a wydawcy programów zastanawiają się czy najpierw puścić 3 gole Lewandowskiego czy twoje highlighty- 15 punktów i 6 zbiórek. W czasie wakacji nie dbasz specjalnie o dietę. Przed rozpoczęciem sezonu musisz przejść operację ramienia, które najzwyczajniej w świecie boli Cię i ogranicza twoje możliwości przy intensywnej grze. Zaniedbujesz swoją i tak słabą kondycję jeszcze bardziej. Jest listopad. Starszy Pan w okularach zajmujący miejsce przeznaczone dla trenera to (cytując klasyka) popierdółka, a nie trener. Zdajesz sobie sprawę że próbuje zrobić z Ciebie SF, chociaż z tą pozycją masz niewiele wspólnego.

Pierwszy mecz sezonu grasz przeciwko Paulowi Piercowi. Myślisz: 'Gościu zawodowo gra w kosza 16 lat. Zna tę grę lepiej niż Raymond Felton rodzaje broni. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo". The Thruth odpala jedną trójkę po drugiej sprzed twojego nosa. Nie jest dobrze. Tym bardziej, że po pięciu pierwszych meczach twoja skuteczność z gry to 1-20.  Po 2 minutach na parkiecie, oddychasz rękawami (astma doskwiera jeszcze bardziej), wyglądasz jakbyś w szatni wypalił tuzin cygar z Fidelem Castro. Szybko orientujesz się, że jest trudniej niż myślałeś. Twoje wyczyny szybko komentują internauci. Twitter pęka od żartów na twój temat. Na Kwejkach znajdujesz się między kotami, a żartami Karola Strasburgera. Pieseł dopiero rozpoczyna "karierę". W koszykarskich memach częściej występują tylko Derrick Rose i jego kolana oraz obrona Andrei Bargnaniego, a za nim twoje air ball'e. 

Ostatnio trener nie wypuszcza Cię na parkiet. Czasem dostaniesz pięć minut, gdy jakiś contender robi blowout. Payton w ogólnokrajowej telewizji miesza Cię z błotem i mówi żebyś zamieszkał w siłowni. Wiesz ,że zawodzisz kibiców i kraj, który reprezentujesz. Matka dzwoni częściej niż zazwyczaj i pyta jak się czujesz. Mówisz, że wszystko jest ok, ale wiesz że wcale tak nie jest. Ona też wie. Część kibiców skreśliła Cię z listy graczy NBA pozostali dali ci bilet w jedną stronę... ..do D-League. Jest początek marca. Dopada Cię kontuzja. Rozmawiasz z Mike'im Brownem. Dochodzicie do wniosku, że warto zakończyć ten sezon przed czasem. Masz sporo czasu żeby przygotować się do kolejnego sezonu.

Tak wiem, sporo rzeczy ubarwiłem, ale kto wie, może tak było?

Co chciałem pokazć? Po pierwsze to, że nie nad wszystkim masz kontrolę. Czasami to, co się wokół nas dzieje jest wypadkową wielu czynników. W przypadku Bennett były to kontuzja, zaniedbanie swojego fizycznego stanu, decyzję jakie podejmował Mike Brown, zbyt duże oczekiwania i słabość psychiczna, błędy zarządu.

Przyszłość

"Nowy" Bennett jest ponad 10 kilogramów lżejszy. Jak zdradza w najnowszym wywiadzie czuje się bardzo dobrze. Podobno jest w życiowej formie. Zdjęcie po prawej stornie został zrobione miesiąc temu. Jutro rozpoczynają się zmagania w Lidze Letniej. Rok temu silny skrzydłowy upuścił rozgrywki z powodu kontuzji barku.



Teraz Kanadyjczyk będzie musiał się sporo napocić, aby udowodnić, że pominięcie Nerlensa Noela w naborze nie było błędem. W nocy z 14 na 15 lipca obaj panowie spotkają się oko w oko na parkietach Summer League w Las Vegas. Kto będzie górą?


czwartek, 30 stycznia 2014

Jeden Muszkieter w Rising Stars Challenge czyli Thank you Mr. Brown



Rafał Jurasiński
Liga ogłosiła nominacje dla osiemnastki pierwszo i drugoroczniaków do tradycyjnego Rising Star Game rozrywanego przy okazji Weekendu Gwiazd. Mimo wysokich wyborów w drafcie w ostatnich latach zaledwie jeden gracz z Cleveland wystąpi w piątkowej pokazówce. Żal jest tym większy, że rok temu aż czwórka naszych decydowała o przebiegu spotkania. Tym razem rodzynek Dion może pozostać w cieniu innych, a miernikiem jego notowań u trenerów będzie specjalny draft, który odbędzie się 6 lutego.

W owym drafcie panowie O'Neal i Barkley będą wybierać swoje dziewięcioosobowe zespoły bez podziału na staż w lidze. Wśród zawodników grających na pozycji Waitersa mamy choćby Bradleya Beala czy Giannisa Antetokounmpo, co pewnie nie pozwoli Kawalerzyście zagrać w pierwszej piątce. Piątki wybierają jednak kibice, więc tu wszystko jest możliwe. 

Jeśli chodzi o pozostałych Cavaliers mających szansę zagrać w tym meczu ich nieobecność jest jak najbardziej logiczna. Drugoroczniak Tyler Zeller w zasadzie nie wychodził na parkiet kiedy był trzecim centrem w rotacji. Minuty dostał dopiero po transferze Bynuma, a odpowiednie umiejętności pokazał dopiero w ostatnim meczu podczas absencji Varejao. Niestety jeszcze nikomu nie zbudowano pomnika po rozegraniu jednego dobrego meczu i ten sam problem dotyczy Anthony'ego Bennetta, który błysnął w tym samym meczu co Zeller.

Tutaj jednak na chwilę chciałbym się zatrzymać i odejść od myśli przewodniej. W ostatnim meczu z Pelicans, w którym przegraliśmy dość wyraźnie mieliśmy mały przewrót w ekipie Cavs. Przymusowa absencja Andersona zmusiła coacha Browna do pewnych przetasowań. Nie wiem czy Mike Brown zaliczył ostatnio konsultacje w Vision Express, ale w końcu zauważył, że po parkiecie biega bezużyteczny koszykarz w koszulce z nadrukiem Clark. Earl, który od początku sezonu podchodzi do gry dla Cavs ze zbyt wielką nonszalancją spędził cały mecz na ławce obok swojego rywala do miejsca na "trójce" Alonzo Gee. Ci dwaj panowie grzejąc ławę bardziej pomagają drużynie niż znajdując się na parkiecie. Wtem okazało się, że Tyler Zeller wcale nie jest "drewnem", a Bennett potrafi grać w kosza! 15 punktów to niezły wynik, ale bardziej do wyobraźni kibica przemawiała pewność z jaką AB radził sobie w miarę upływu czasu. Nie forsował rzutów w trudnych pozycji chociaż był w gazie,  dobrze ustawiał się do zbiórki i zaliczył ich 8, miał szansę sprawdzić się w obronie przeciwko świetnemu rywalowi, któremu założył efektowną "czapkę". Na dobrą sprawę jestem gotów zaryzykować stwierdzenie (przy pełnym uwielbieniu dla TT), że poziom talentu Anthony'ego Bennetta i Tristana Thompsona jest zdecydowanie na korzyść tego pierwszego. Bennett lepiej składa się do rzutu, lepiej wchodzi pod kosz i jest bardziej dynamiczny. Tristan to przede wszystkim siła i solidność, ale pewnego poziomu nie przeskoczy. Bennett zaś przeskoczyć może.

Paradoksalnie kontuzja Brazylijczyka i słabsza postawa Tristana, C.J. Milesa i Luola Denga ukazała nam nowe oblicze Cavs. Oblicze do tej pory starannie chowane przez coacha Browna na ławce rezerwowych. Jedyną szansą dla tych młodych chłopaków jest gra minimum 20 minut na parkiecie. Jeśli mamy przegrywać to przegrywajmy grając tymi co jeszcze mogą być lepsi i się przydać, a niebawem zła karta się odmieni. Ostatni mecz do tego stopnia był inny, że nawet bohater tego tekstu, Dion Waiters prezentował świetną koszykówkę, a jakie statystyki "wymalowałby" Zeller, gdyby geniusz Brown pozwolił grać mu drugą połowę??? Aż strach pomyśleć, nasz trener jednak wolał Henry'ego Simsa, który, gwiazdą tej ligi chyba nie zostanie. Mike Brown zatracił się nieco w swoim altruizmie tamtej nocy.

Nie wiem jakie wrażenie na Brownie wywarł ostatni występ i jakie wnioski wyciągnie. Liczę, że zarówno Zeller jak i Bennett już od dzisiejszego meczu z Knicks dostaną solidną porcję minut. Liczę także na to, że nie będę musiał odwoływać własnych słów i nasza młodzież zaskoczy nas dobrym poziomem. Póki co Zeller i Bennett mogą podziękować z ukłonem swojemu coachowi za zmarnowaną pierwszą część sezonu i brak nominacji do Rising Stars Challenge.

niedziela, 26 stycznia 2014

Weź się do roboty!

Jacek Mazurek
Kilka dni temu w programie "Fox Sports Live" Gary Payton powiedział parę gorzkich słów w stronę Anthony'ego Bennetta.

W stałym fragmencie programu "Glove Actually", Payton nie przebierał w słowach.

"Masz nadwagę. Jesteś gruby"- mówi dziewięciokrotnie wybrany do All-Star Game, Payton

"The Glove" podkreśla że nie jest krytyczny wobec AB tylko szczery i stara się zmotywować go do pracy nad sobą.

Czy Anthony Bennett powinien się przyjmować tym, co mówi 45-letni rozgrywający? Przejmować na pewno nie, ale mógłby wziąć sobie do serca jego rady i udowodnić, że nie znalazł się w najlepszej lidze świata przez przypadek.

"Powinieneś być na siłowni przed jej otwarciem, powinieneś tam być, gdy siłownia będzie już zamknięta. I powinieneś mieć klucze do siłowni, bo zostałeś wybrany w drafcie jako pierwszy."-kontynuuje Gary

Rookie po przyjściu do NBA był świadom, że jego tusza jest problemem i w trakcie sezonu zmienił dietę. Nadwaga AB wiązała się bezpośrednio z kontuzją barku, ale to nie jest wytłumaczenie.

W sumie ani Gary Payton, ani ja nie wiemy, co teraz robi Bennett. Być może siedzi przed telewizorem ogląda NFL i obżera sie burgerami z McDonalds'a, albo dorobił sobie klucze do siłowni i wylewa tam siódme poty.


A Wy jak sądzicie? Członek Hall of Fame ma racje?

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Anthony Bennett. Co dalej?

Jacek Mazurek
Minął już czas kiedy zastanawialiśmy się czy można było lepiej wybrać w ostatnim drafcie. Minął również okres próbny dla Bennetta w którym nie wypadł pozytywnie.

Od trade'u na linii Bulls-Cavaliers sporo zmieniło się w szeregach naszej drużyny. Ściągając Luola Denga, Dan Gilbert dał wyraźny sygnał, że teraz celem minimum są playoffy "Załataliśmy dziurę" na pozycji niskiego skrzydłowego, ale tym samym Mike Brown drastycznie ograniczył minuty innych zawodników na tej pozycji. W szczególności Bennetta. W ostatnich 5 wyjazdowych meczach AB zagrał w sumie 10 minut, a w trzech ostatnich spotkaniach nie pokazał się w ogóle na parkiecie.

42 mecze za nami, a Bennett nadal nie jest tym zawodnikiem jakiego wybierali Cavs i nawet nie zbliżył się do statystyk osiąganych w preseason. Więc wyślijmy go do D-League...

D-League. Czyli co?

NBA Development League to swojego rodzaju zaplecze NBA. Zazwyczaj grają tam zawodnicy niewybrani w Drafcie, ale również koszykarze wysłani przez drużyny NBA, aby rozwijać swoje umiejętności.

Pierwszym argumentem dlaczego rookie powinien trafić do słabszej ligi to cyfry. Średnie statystki Anthony'ego w tym sezonie to 2.4 punktu, 2.2 zbiórki i 0.2 asysty na skuteczności 26% z gry i 14% zza łuku. I sławny już PER 1.1. Warto przy tym dodać że Kanadyjczyk ma więcej strat niż asyst, przechwytów i bloków razem wziętych.

Drugą ważniejszą rzeczą to rozwój fizyczny i pokonanie bariery psychicznej.

"Myślałem o tym. Gra w D-League to nie jest coś złego, mam nadzieje że dostanę dużo minut i będę mógł odbudować pewność siebie."


Na pewno byłaby to sprawa bezprecedensowa. Nigdy "jedynka" draftu nie była tak słaba. Dan musi oswoić się z tym że popełnił błąd i zrobić wszystko, aby ten dzieciak przydał się Cavs.

W trakcie pisania tego tekstu przypomniała mi się scena z filmu "Linsanity", gdy Jeremy Lin opowiada o D-League(Dla niewtajemniczonych: film ten jest o drodze jaką przeszedł Lin, aby dostać się do NBA). Jeremy był 3 razy zsyłany do słabszej ligi mimo to ciągle nie radził sobie najlepiej. Tak wspomina tamten okres.

"Gra w D-League to jedna z najtrudniejszych rzeczy jaka może przytrafić się w koszykarzowi NBA w jego karierze. DL to show, nikogo tu nie obchodzą zwycięstwa, każdy dba tylko o swoje statystki. Masz kolegów w drużynie, ale tak naprawdę nie jesteście drużyną."

niedziela, 22 grudnia 2013

Numer jeden


Jacek Mazurek
Anthony Bennett. Numer jeden draftu zawodzi na całej linii. Został zmieszany z błotem przez całe środowisko koszykarskie (czyli: ekspertów, prawie ekspertów i bandwagon LeBrona James'a). Anthony nie zdobył w swoim pierwszym meczu double-double tak jak Micheal Carter-Williams , ale czy oznacza to że Bennett już nigdy nie udowodni swojej wartości?

Jesteśmy zaledwie po niecałych trzech miesiącach profesjonalnej kariery Anthony'ego. Rookie nie pokazał nam jeszcze wszystkich swoich atutów, jakim kierowali się Cavs przy jego wyborze w drafcie. Ale on ciągle ma czas, aby robić postępy i być lepszym.

Według Jasona Lloyd'a dziennikarza Akron Beacon Journal, Anthony skupia się na tym, aby wrócić do formy z UNLV.

"Chce po prostu być takim zawodnikiem jakim byłem w college'u. Grałem z uśmiechem na twarzy. Czułem przyjemność z gry. Jest masa rzeczy, które pomogą mi do tego wrócić "- mówi Bennett.

Mentalność to jedno. Niski skrzydłowy w tym sezonie nie wygląda na kogoś, komu gra w koszykówkę sprawia radość. Drugą sprawą jest aspekt fizyczny. Jak wspominał Sebastian na łamach naszego bloga, forma Kanadyjczyka nie wygląda dobrze.

Dlatego, jak podają różne źródła schudł on o około 6 kilogramów. Dużą przewagą tego zawodnika w college'u była mobilność i zwinność. Bennett jako 'big guy' był pod tym względem unikatowy. Teraz planuje wrócić do tej formy, co pozwoli mu zdobywać łatwe punkty w "pomalowanym". W NBA bardzo dużo jego rzutów pochodziło zza łuku lub z półdystansu. Głupie forsowane rzuty mid-range i za 3 nie znajdywały drogi do kosza. Jeżeli Bennett będzie w formie i ograniczy swoje rzuty na korzyść penetracji może być naprawdę ważna częścią tego zespołu.


Najważniejszy jest powrót pewności siebie i stuprocentowej sprawności fizycznej Anthony'ego. Tego sezonu nasz skrzydłowy na pewno nie może zaliczyć do udanych. Ale to może dobre miejsce, aby zacząć nowy start?

A może w następnym meczu/miesiącu/roku(niepotrzebne skreślić) Bennett wejdzie na parkiet jako rezerwowy, a my będzie świadkami nowego linsanity? Równie dobrze może podążyć śladami Kwame Brown'a. Tak czy owak dajmy mu jeszcze trochę czasu zanim wrzucimy go do worka: przeceniany i przepłacony.

PS. Sami też często hejtujemy występy AB, wiec czekamy na Wasze komentarze na facebooku, pod tekstem i na twiterze!

piątek, 20 grudnia 2013

POWER RANKING #1


Jacek Mazurek
Ruszamy z kolejnym cyklem! W tej rubryce będziemy oceniali (czasami z przymrużeniem oka) grę zawodników Cavs. Pierwsze wydanie naszego Power Rankingu obejmuje 24 mecze sezonu regularnego. Let's get ready to rumble!

Miejsce 11..
Anthony Bennett
10 min / 2.2 pkt / 2.0 reb / 0.2 ast /  FG% 0.277 / FT% 0.375 / 3P% 0.174
Anthony przeżył brutalne zderzenie z rzeczywistością NBA, na co wcale nie wskazywał preseason. Ciężko napisać o nim cokolwiek pozytywnego. Jedyny pozytyw jest chyba taki, że Cavs wygrywają wszystkie swoje mecze gdy rookie spędza mniej niż 6 minut na parkiecie... Grafika poniżej jestem najlepszym podsumowaniem "wyczynów" Bennetta.



10. Alonzo Gee
19.8 min / 3.9 pkt / 2.6 reb / 0.7 ast / 0.8 stl / FG% 0.429 / FT% 0.818 / 3P% 0.360 / 0.9 TO
Do tej pory Gee rozgrywa jeden z najsłabszych sezonów w karierze. W tym okresie Alonzo oddaje bardzo mało rzutów (średnio 3.5,w zeszłym sezonie 9.1) na mecz, a punkty zdobywa głównie skacząc po głowach rywali. Tylko raz w sezonie przekroczył granice 10 oczek w meczu z Miami Heat. Jak mówi sam trener Cavs na niskiego skrzydłowego liczy szczególnie w obronie.



9. Matthew  Dellavedova
13.6 min / 3.8 pkt / 1.4 reb / 1.1 ast / 0.6 stl / FG% 0.489 / FT% 0.700 / 3P% 0.458
Czas na zawodnika, który zaskoczył mnie najbardziej. Matthew  Dellavedova. Młody Australijczyk, nie wybrany w drafcie udowadnia nam, że nie przez przypadek znalazł się w NBA. Najlepsze mecze w jego wykonaniu: 9 punktów i 3 zbiórki przeciwko Wizards, 14 punktów, 2 asysty, 2 zbiórki i 4 przechwyty przeciwko San Antonio Spurs. Kto przed sezonem spodziewałby się że Dellavedova przebije się do pierwszej piątki Cavaliers?


8. Earl Clark
17.1 min / 5.9 pkt /  3.1 reb / 0.3 ast /  0.5 stl / FG% 0.421 / FT% 0.500 / 3P% 0.434 / 0.8 TO
Clark przeplata dobre mecze z bardzo słabymi. Przed sezonem zdecydowanie poprawił swój rzut z zza łuku (17 miejsce w lidze pod względem skuteczności za 3), oddaje ich zdecydowanie więcej niż w Los Angeles Lakers. Coraz bardziej przypomina gracza three-and-D.

7. C.J. Miles
18 min / 8.4 pkt / 2.0 reb / 1.0 ast / 0.8 stl / FG% 0.413 / FT% 0.929 / 3P% 0.338
C.J to jeden z nielicznych zawodników Cavs, który robi dobrą robotę niezauważalną w statystykach. Miles dużo widzi na boisku i potrafi grać bez piłki, co Austin Carr analizuje w komentarzach każdego starcia. Ciekawostka: Miles spudłował 1 (słownie: jeden) rzut wolny w przegranym meczu z 76ers.

6. Anderson Varejao
28.8 min / 8.3 pkt / 8.5 reb / 2.2 ast / 1.1stl / 0.7blk / FG% 0.497 / FT% 0.700 / 0.9 TO
Cytujac klasyka."Grass is green, the daytime sky is blue, water is wet, and Varejao is soft like Chris Bosh." U Andersona wiele się nie zmieniło.


5. Jarrett Jack
26.5 min / 10.0 pkt / 2.8 reb / 3.7 ast / 0.8 stl / FG% 0.434 / FT% 0.868 / 3P% 0.390
Jack to weteran, który nadal nie boi się wziąć odpowiedzialności za grę. Świetnie spisuje się jako backup Kyrie'go. Ofensywnie para Irving-Jack funkcjonuje najlepiej.

4. Andrew Bynum
19.5 min / 8.6 pkt / 5.2 reb / 1.2 ast / 1.1blk /  FG% 0.444 / FT% 0.763
W tym sezonie  już paru graczy przekonało się że zdrowy Bynum to bestia.



3. Tristan Thompson
32.5 min / 11.6 pkt / 9.9 reb / 0.8 ast / 0.6 stl / FG% 0.443 / FT% 0.693 / 1.5 TO
Tristan przypomina bardziej atletyczną i mobilną wersje Varejao. Thompson wykazuje się większa walecznością o każdą zbiórkę, szczególnie w ataku. Tristan zajmuje 8 miejsce w lidze pod względem zbiórek i 10 biorąc pod uwagę ilość double-double.



PS. Proponuje spojrzeć na obronę Bargnani'ego :)

2. Dion Waiters
28.5 min / 14.9 pkt / 3.2 reb / 2.5 ast / 1.0 stl / FG% 0.431 / FT% 0.691 / 3P% 0.403/ 2.5 TO
Po niemrawym początku sezonu, plotkach o konflikcie z Irvingiem i rzekomych transferach, Dion gra kawał dobrej koszykówki. W 6 z 10 ostatnich spotkań miał 20 lub więcej punktów. Obok Kyrie'go zdobywa najwięcej "oczek".



And the winner is..
1. Kyrie Irving
34.4 min / 21.1 pkt / 3.1 reb / 6.0 ast / 1.1 stl / FG% 0.411 / FT% 0.810 / 3P% 0.331
Chyba nie trzeba nikogo przekonywać że Kyrie zasłużył na pierwsze miejsce. Mimo słabszej formy Irving to ciągle jeden z najlepszych zawodników (13 pozycja w kolumnie ppg i 14 pod względem rozdanych asyst).


środa, 4 grudnia 2013

Zapowiedź: Czy mamy szansę na serię zwycięstw?

Cezary Szwarc
Podopieczni Mike'a Browna zmierzą się dziś w nocy o godzinie 1:00 czasu polskiego z zespołem Denver Nuggets. Starcie w Quicken Loans Arena będzie pierwszym z dwóch pojedynków między tymi drużynami w sezonie 2013/14. Jeśli Kawalerzyści wygrają dzisiejszą potyczkę, zanotują pierwszą w tych rozgrywkach serię zwycięstw.

Nuggets na pewno nie oddadzą łatwo pola. Do spotkania z Cavaliers podchodzą z niemal odwrotnym bilansem od drużyny z Ohio - 11:6, przy 5:12 Cavs. 

Pięknie prezentuje się rubryka Winno-Złotych z listą zawodników kontuzjowanych - jest pusta. Oby taka sytuacja trwała do końca sezonu. Więcej powodów do zmartwień będą mieli rywale, którzy na pewno nie wypuszczą na parkiet Danilo Gallinariego - kontuzja lewego kolana i Javale'a McGee - uraz piszczeli.

Ostatnim razem, kiedy obie drużyny zagrały przeciwko sobie, czyli dokładnie 9. lutego bieżącego roku, świetny występ zanotował Alonzo Gee, który zdobył 20 oczek, trafiając wszystkie swoje osiem prób rzutowych.

Najważniejszy pojedynek dzisiejszego dnia odbędzie się między obrońcami, Kyrie Irvingiem i Ty Lawsonem. Ten drugi zalicza średnio 20,6 punktu, 3,9 zbiórki i 8,2 asysty na mecz, co stawia go w gronie zaledwie dwóch zawodników w NBA, którzy notują średnio ponad 20 oczek i 8 kluczowych podań w każdym starciu.

Ja osobiście, jak od początku sezonu, największą uwagę będę poświęcał Andrew Bynumowi i Anthony'emu Bennettowi - o ile rookiemu będzie w ogóle okazja. Mam cichą nadzieję, że żółtodziób powoli będzie przestawiał się na grę w NBA i zostawi tremę za sobą. Pomysł na to, jak obudzić bestię ukrytą w Bennett'cie ma podobno Mike Brown, który chce obdarzyć zawodnika ogromnym zaufaniem, wystawiając go w pierwszej piątce. Na razie to tylko plany, ale coach stwierdził, że może to zadziała pozytywnie na nieradzącego sobie z presją młodzieńca. Anthony miałby w takim wypadku zagrać na pozycji niskiego skrzydłowego...ehh, Mike.

Bynum odzyskuje radość z gry i jest w stanie grać po +30 minut w meczu. Wraca też jego atletyzm - przynajmniej w małym stopniu. Po meczu z Bykami, w którym skompletował 20 oczek, 10 zbiórek, 3 asysty i 5 bloków, twierdzi, że czuje się świetnie, a jego kolana w ogóle nie odczuły takiej intensywności gry. Czekam więc na to, co pokaże dziś.

wtorek, 26 listopada 2013

Niezłe występy Bennetta i Bynuma

Cezary Szwarc
Cavaliers przegrywają mecz za meczem, ale warto dostrzegać małe sukcesy pojedynczych Kawalerzystów. Zarówno Andrew Bynum i Anthony Bennett wracają w tym sezonie do gry  po kontuzji. Pierwszy miał bardzo poważne problemy z kolanami, drugi zaś mniej poważne z barkiem, ale z kolei jest to jego pierwszy sezon w NBA. 

Presja pierwszego numer draftu, jak wiemy, nie pomaga wcale Bennettowi, ale w starciu ze Spurs udało mu się zdobyć 9 punktów. Prawie tyle samo , co we wszystkich dotychczasowych spotkaniach Anthony'ego w sezonie regularnym NBA (w poprzednich miał łącznie 13).


Andrew Bynum po powrocie do gry mówił, że czuje jeszcze ból w kolanach, że spudłowane rzuty strasznie go denerwują i ogólnie odczuwa mniej radości z gry w koszykówkę, niż przed kontuzją. Ostatnio zagrał jednak 21 minut i to w drugim meczu back-to-backu, przy czym udało mu się uzbierać 16 oczek, a jego gra wyglądała już dużo płynniej. Widać też, że reszta drużyny coraz lepiej rozumie, jak powinno grać się w ataku z centrem pokroju Bynuma.


poniedziałek, 25 listopada 2013

Łapy precz od Bennetta!

Rafał Jurasiński
Tak fatalnego początku sezonu nie miał dotąd żaden pierwszy wybór w drafcie. Żaden rookie z numerem jeden nie został wybuczany przez własną publiczność w pierwszym miesiącu gry. Nikt nie legitymował się tak fatalną skutecznością z dystansu. Statystyki AB wołają o pomstę do nieba, ale postawa debiutanta to prawdopodobnie pochodna słabej gry całego zespołu, błędów szkoleniowych i braku "chemii" w ekipie.


Podczas meczu z Wizards, kiedy przewaga rywali sięgnęła 27 punktów fani w The Q nie wytrzymali i zaczęli głośno buczeć. Do tej pory taka reakcja w Cleveland był rzadkością, chociaż drużyna dość często schodziła poniżej przyzwoitości w 42-letniej historii. Wierni kibice z Ohio byli jednak przygotowywani przez cały offseason na zgoła odmienne efekty poczynań Cavaliers, więc ich frustracja jest jak najbardziej uzasadniona. Ofiarami tejże "kociej muzyki" stali się w większości gracze rezerwowi z Anthonym na czele. Kiedy ten chybił swoją kolejną trójkę w sezonie fani ponownie przyłożyli ręce do ust i dęli ile sił: "buuuuuu!".

Jak ta sytuacja mogła wpłynąć na żółtodzioba łatwo przewidzieć. 20-latek opuszczający dom rodzinny, podejmujący pierwszą samodzielną pracę, w dodatku w innym kraju, a co najgorsze z ogromnymi oczekiwaniami całego koszykarskiego świata ma prawo nie unieść presji. Sytuacja Bennetta jest o tyle inna, że on nie był typowany do numeru jeden w drafcie i zewsząd słychać było odgłosy zdziwienia i słowa krytyki w odniesieniu do wyboru Cavaliers. Nie można więc porównywać Bennetta do pewnych "jedynek" jak James, Howard, Rose, Wall, Irving, Davis i wielu innych. Młody Kanadyjczyk o dość miękkiej strukturze psychicznej z każdym niecelnym rzutem, z każdą głupią stratą zaciskał pęta krępujące jego rozwój i coraz bardziej podupadał psychicznie.


Gwizdy i buczenie kibiców były jak sól sypana na świeże rany. 

Tutaj ważne zadanie do spełnienia mają wszyscy ludzie organizacji Cavaliers. Jeśli Kanadyjczyk nie poczuje wsparcia od drużyny możemy stracić go raz na zawsze. Martwi postawa podstawowych graczy, którzy chyba niedostatecznie wspierają AB w jego niedoli. Lepiej reaguje coach Brown, który kategorycznie zaprzeczył jakoby Bennett mógł zostać zesłany do Canton Charge. Brown nie szczędzi pozytywów pierwszoroczniakowi mówiąc dużo o cierpliwości i oczekiwaniu na wybuch talentu Bennetta.

Krytykując wybór Cavaliers zastanówmy się, po trzech tygodniach zmagań w NBA czy mogliśmy wybrać lepiej. Z zawodników przednich formacji dwóch nie pojawiło się jak dotąd na parkiecie (Porter,Noel) kłopoty zdrowotne ma Alex Len, a reszta graczy wybranych w pierwszej rundzie albo zawodzi, albo nie dostaje szans gry. Wyjątkiem (nieco naciąganym) są Kelly Olynyk i Cody Zeller, ale znajdzie się ktoś, kto wymieni AB za któregoś z nich? Mogliśmy też wziąć kolejnego "małego" i tu sytuacja wygląda lepiej. Jest Michael Carter-Williams, Kentavious Caldwell-Pope, Trey Burke, Dennis Schroeder, trudno jednak przypuszczać, aby któryś z nich zechciał być w dłuższej perspektywie zmiennikiem Irvinga. Poza tym mając dogadanego Jarretta Jacka temat PG pewnie w ogóle nie istniał. Zostaje pozycja numer 2 i alternatywa dla Waitersa w postaciach Victora Oladipo i Bena McLemora (swingman 2-3) i nad tymi nazwiskami można się zastanowić. Nie ma jednak gwarancji, że za jakiś czas będą to lepsi gracze od naszego prospektu. 

Pogrążeni w marazmie razem ze wszystkimi "Clevelanders" nie obwiniajmy debiutantów o brak wyników, ani też nie osądzajmy kadry zarządzającej za złe wybory w drafcie. Wygląda na to, że ten pobór był wyjątkowo słaby, ale kilku graczy pewnie w przyszłości i tak zagra w meczu gwiazd. W grupie kandydatów wciąż jest Anthony Bennett.

środa, 6 listopada 2013

Do poprawki: Anthony Bennett

Sebastian Cieśliński
Dzięki meczom przedsezonowym i tym rozegranym do tej pory w sezonie regularnym, mogliśmy się dowiedzieć kilku rzeczy na temat Anthony'ego Bennetta. Najważniejszym na pewno jest kondycja. Wszyscy widzieliśmy jak nowy nabytek z Kanady po zaledwie paru minutach gry wyglądał jakby miał dosłownie wypluć swoje płuca prosto na parkiet. Musi on także pracować nad regularnością przy zdobywaniu punktów jak i na tablicy.

Ale oczywiście nie mamy tylko powodów do narzekań na pierwszy wyboru w Drafcie. Mimo braku kondycji i zauważalnej nadwagi Anthony potrafił zawziąć się i w meczu preseasonu z Orlando Magic w czwartej kwarcie przejąć spotkanie praktycznie sam. Pomimo niskiej skuteczności i sinusoidalnych statystyk na tablicy widać było, że wnosi do drużyny sporo pozytywnej energii wchodząc z ławki. Aktualnie notuje on 0,5 punktu i 3,3 zbiórki na mecz. Od startu rozgrywek zalicza skuteczność, a właściwie kompletny brak skuteczności - 0/15 z gry.

Wiele osób wątpi i nie wierzy w naszego „Miśka”. Postaram się wymienić tu pięć najważniejszych zadań stojących przed nim, by przekonać niedowiarków o swoim talencie.

1. Powrót do formy:

Anthony Bennett zmuszony był do przeprowadzenia operacji na swoim lewym ramieniu na początku maja. Przez to był po za boiskiem prawie pięć miesięcy.

Udało mu się wykurować do training campu i stawił się już w pierwszy dzień gotowy do ćwiczeń. Mimo to, że teoretycznie jest zdrowy, Mike Brown ograniczył jego minuty do średnio 20 na mecz.

Przeszkodą do szybkiego powrotu do formy na pewno są też inne problemy zdrowotne Bennetta. Zmaga się on z astmą oraz z bezdechem sennym. Imponującym jest to jak daleko zaszedł ten 20-latek mimo takich przeszkód. Niestety, Anthony nie pozbędzie się łatwo krytyki, szczególnie, że nie przekroczył on ani razu 26 minut. Dopóki nie da rady wytrzymywać na parkiecie powyżej 30, ludzie ciągle będą wątpić w jego przygotowanie fizyczne.

2. Dominacja przy zbiórkach:

Anthony Bennett pokazał nam nie jeden raz, że jest silny w pomalowanym, potrafi się zastawiać i zebrać piłkę pomimo stosunkowo niskiego wzrostu.

Niestety, nie zawsze wykorzystywał tę umiejętność. Po świetnym pierwszym meczu, gdzie po okrojonych minutach, zdobył 10 zbiórek, przyszły trzy mecze gdzie nie wyszedł ponad 5 zbiórek, by znów odbić się w kolejnym spotkaniu na kolejne 10. Gdy już wydaje się, że wrócił do formy, w ostatnim pojedynku zebrał tylko trzy piłki.

Zdecydowanie ma potencjał, by być bardzo dobrym zawodnikiem w tym elemencie gry. Żeby udowodnić to wszystkim krytykom, musi zbierać przynajmniej siedem piłek w spotkaniu. Zdobywając takie cyfry, Bennett wnosiłby dużo z ławki i mógł powoli rozwijać inne części swojej gry.

3. Skuteczność rzutowa:

Wchodząc z ławki jako silny skrzydłowy, powinien zamykać się w okolicy 50% z gry by unikać powszechnej krytyki.

Jakbyśmy zsumowali dwa najlepsze mecze byłej gwiazdy UNLV , zgromadził on imponujące 10-18 z gry, i wraz z tym 28 punktów. Te liczby pokazują możliwości do przekształcenia się w solidnego zawodnika. Zostaje tylko udowodnienie, że jest w stanie grać tak w meczu na poważnie.
Na razie A.B. nie trafił jednak jeszcze ani jednego punktu z gry, notując skuteczność 0/15.

4. Umiejętność przechylania szali zwycięstwa na swoją korzyść podczas sezonu regularnego:

W pojedynku z Orlando Magic, Anthony Bennett zgromadził 16 punktów. Wydaje się niewiele, jednak jak dokładnie przestudiujemy box score z tej nocy, zobaczymy, że aż 14, rzucając niesamowicie skutecznie (6-7) , zdobył on w czwartej kwarcie. Oglądając ten mecz można było odnieść wrażenie, że talent Bennetta po prostu eksplodował. Rzucał wszystko, ze wszystkich pozycji, z każdego miejsca.

Żeby pozbyć się nieprzychylnych komentarzy, musi on koniecznie powtórzyć parę razy w sezonie zasadniczym to widowisko, jakie nam zafundował w Orlando.

5. Zdobycie minut na obu skrzydłach:

Patrząc tylko i wyłącznie na talent, Cleveland Cavaliers powinni wystawić do pierwszej piątki Kyriego Irvinga, Diona Waitersa, Anthony'ego Bennetta, Tristana Thompsona i Andersona Varejao. Na kartce papieru ten team wygląda po prostu niesamowicie.

Niestety, patrząc w tym momencie na Kanadyjczyka w żadnym wypadku nie widzę go na pozycji numer trzy. Nie wyobrażam sobie w jaki sposób miałby on kryć innych zawodników na niskim skrzydle. Dopóki nie poprawi mobilności musi on zapomnieć o minutach w tym miejscu.

Z kolei uwzględniając wyłącznie ofensywę, nie powinniśmy mieć większych powodów do niepokoju. Widać było talent do trafiania trójek czy parę fajnych atletycznych wejść pod kosz. Potrafił również znajdować sobie pozycję bez piłki, jak i czasem podzielić się spaldingiem z innym zawodnikiem.

Aby grać więcej, musi on dowieść naszemu trenerowi, że potrafi bronić zawodników na obu skrzydłach. Jeśli mu się to uda, to nie tylko zwiększy swój czas gry, ale również ma szanse zająć miejsce w pierwszej piątce.