środa, 6 listopada 2013

Do poprawki: Anthony Bennett

Sebastian Cieśliński
Dzięki meczom przedsezonowym i tym rozegranym do tej pory w sezonie regularnym, mogliśmy się dowiedzieć kilku rzeczy na temat Anthony'ego Bennetta. Najważniejszym na pewno jest kondycja. Wszyscy widzieliśmy jak nowy nabytek z Kanady po zaledwie paru minutach gry wyglądał jakby miał dosłownie wypluć swoje płuca prosto na parkiet. Musi on także pracować nad regularnością przy zdobywaniu punktów jak i na tablicy.

Ale oczywiście nie mamy tylko powodów do narzekań na pierwszy wyboru w Drafcie. Mimo braku kondycji i zauważalnej nadwagi Anthony potrafił zawziąć się i w meczu preseasonu z Orlando Magic w czwartej kwarcie przejąć spotkanie praktycznie sam. Pomimo niskiej skuteczności i sinusoidalnych statystyk na tablicy widać było, że wnosi do drużyny sporo pozytywnej energii wchodząc z ławki. Aktualnie notuje on 0,5 punktu i 3,3 zbiórki na mecz. Od startu rozgrywek zalicza skuteczność, a właściwie kompletny brak skuteczności - 0/15 z gry.

Wiele osób wątpi i nie wierzy w naszego „Miśka”. Postaram się wymienić tu pięć najważniejszych zadań stojących przed nim, by przekonać niedowiarków o swoim talencie.

1. Powrót do formy:

Anthony Bennett zmuszony był do przeprowadzenia operacji na swoim lewym ramieniu na początku maja. Przez to był po za boiskiem prawie pięć miesięcy.

Udało mu się wykurować do training campu i stawił się już w pierwszy dzień gotowy do ćwiczeń. Mimo to, że teoretycznie jest zdrowy, Mike Brown ograniczył jego minuty do średnio 20 na mecz.

Przeszkodą do szybkiego powrotu do formy na pewno są też inne problemy zdrowotne Bennetta. Zmaga się on z astmą oraz z bezdechem sennym. Imponującym jest to jak daleko zaszedł ten 20-latek mimo takich przeszkód. Niestety, Anthony nie pozbędzie się łatwo krytyki, szczególnie, że nie przekroczył on ani razu 26 minut. Dopóki nie da rady wytrzymywać na parkiecie powyżej 30, ludzie ciągle będą wątpić w jego przygotowanie fizyczne.

2. Dominacja przy zbiórkach:

Anthony Bennett pokazał nam nie jeden raz, że jest silny w pomalowanym, potrafi się zastawiać i zebrać piłkę pomimo stosunkowo niskiego wzrostu.

Niestety, nie zawsze wykorzystywał tę umiejętność. Po świetnym pierwszym meczu, gdzie po okrojonych minutach, zdobył 10 zbiórek, przyszły trzy mecze gdzie nie wyszedł ponad 5 zbiórek, by znów odbić się w kolejnym spotkaniu na kolejne 10. Gdy już wydaje się, że wrócił do formy, w ostatnim pojedynku zebrał tylko trzy piłki.

Zdecydowanie ma potencjał, by być bardzo dobrym zawodnikiem w tym elemencie gry. Żeby udowodnić to wszystkim krytykom, musi zbierać przynajmniej siedem piłek w spotkaniu. Zdobywając takie cyfry, Bennett wnosiłby dużo z ławki i mógł powoli rozwijać inne części swojej gry.

3. Skuteczność rzutowa:

Wchodząc z ławki jako silny skrzydłowy, powinien zamykać się w okolicy 50% z gry by unikać powszechnej krytyki.

Jakbyśmy zsumowali dwa najlepsze mecze byłej gwiazdy UNLV , zgromadził on imponujące 10-18 z gry, i wraz z tym 28 punktów. Te liczby pokazują możliwości do przekształcenia się w solidnego zawodnika. Zostaje tylko udowodnienie, że jest w stanie grać tak w meczu na poważnie.
Na razie A.B. nie trafił jednak jeszcze ani jednego punktu z gry, notując skuteczność 0/15.

4. Umiejętność przechylania szali zwycięstwa na swoją korzyść podczas sezonu regularnego:

W pojedynku z Orlando Magic, Anthony Bennett zgromadził 16 punktów. Wydaje się niewiele, jednak jak dokładnie przestudiujemy box score z tej nocy, zobaczymy, że aż 14, rzucając niesamowicie skutecznie (6-7) , zdobył on w czwartej kwarcie. Oglądając ten mecz można było odnieść wrażenie, że talent Bennetta po prostu eksplodował. Rzucał wszystko, ze wszystkich pozycji, z każdego miejsca.

Żeby pozbyć się nieprzychylnych komentarzy, musi on koniecznie powtórzyć parę razy w sezonie zasadniczym to widowisko, jakie nam zafundował w Orlando.

5. Zdobycie minut na obu skrzydłach:

Patrząc tylko i wyłącznie na talent, Cleveland Cavaliers powinni wystawić do pierwszej piątki Kyriego Irvinga, Diona Waitersa, Anthony'ego Bennetta, Tristana Thompsona i Andersona Varejao. Na kartce papieru ten team wygląda po prostu niesamowicie.

Niestety, patrząc w tym momencie na Kanadyjczyka w żadnym wypadku nie widzę go na pozycji numer trzy. Nie wyobrażam sobie w jaki sposób miałby on kryć innych zawodników na niskim skrzydle. Dopóki nie poprawi mobilności musi on zapomnieć o minutach w tym miejscu.

Z kolei uwzględniając wyłącznie ofensywę, nie powinniśmy mieć większych powodów do niepokoju. Widać było talent do trafiania trójek czy parę fajnych atletycznych wejść pod kosz. Potrafił również znajdować sobie pozycję bez piłki, jak i czasem podzielić się spaldingiem z innym zawodnikiem.

Aby grać więcej, musi on dowieść naszemu trenerowi, że potrafi bronić zawodników na obu skrzydłach. Jeśli mu się to uda, to nie tylko zwiększy swój czas gry, ale również ma szanse zająć miejsce w pierwszej piątce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz