wtorek, 19 listopada 2013

Co się wydarzyło w szatni Cavs?


Rafał Jurasiński
Ból i wstyd po żenującej porażce w Minneapolis wciąż towarzyszy naszej ekipie i mimo, że od tego czasu już zdołaliśmy się podnieść wygrywając w Waszyngtonie to echa kompromitacji wciąż słychać, a uwaga koncentruje się na rzucającym Dionie Waitersie.

Pożywką dla mediów stała się sytuacja sprzed piątkowego meczu z Bobcats, kiedy Kyrie Irving pokazał się z podbitym okiem i grał w ochronnych goglach, natomiast Diona Waitersa w ogóle nie było w składzie. Oficjalnym powodem absencji była choroba zawodnika, w co raczej obecni dziennikarze nie do końca chcieli uwierzyć. Pismacy uwielbiający sensację podchwycili prawdopodobny temat bójki naszych obrońców i wiadomość z siłą trzaskających szczęk krokodyla uderzyła w łamy mediów traktujących o koszykówce.

NBA.com piórem Steve'a Aschburnera wyliczała grzechy drużyny sugerując, ze odejście Jamesa nie było ostatnim koszmarem drużyny i należy oczekiwać nowych. Internauci w swoich komentarzach szukali możliwych scenariuszy i osądzali domniemanych winnych całej sytuacji. Na sile przybrały transferowe plotki łączące Cavs z Sacramento i tylko główni zainteresowani milczeli.

W końcu mówić zaczął Irving (obwiniany o psucie atmosfery w zespole - patrz wpis niżej), a w kolejny dzień przed mikrofonami pokazał się Waiters, który rzekomo spędził ostatnie dni w łóżku:

"Jesteśmy ludźmi, nie było żadnej przemocy w szatni ani nic podobnego. Wyrzuciliśmy z siebie co nam leżało na sumieniu i to wszystko. To wszystko plotki i wierzcie w to, po prostu rozmawialiśmy, nikt nikogo nie tknął palcem. Raczej uderzyłbym kogoś z innej drużyny niż swojego kolegę z drużyny. Jesteśmy rodziną i tak się czuję. Chcę dać z siebie jak najwięcej w każdym meczu, reszta jest nieważna"

Zawodnicy rozwiewają wątpliwości o niesnaskach w drużynie. Z drugiej strony "tajemnica szatni" to rzecz święta i nikt publicznie nie wyjawi, co naprawdę wydarzyło się po meczu z "Wilkami". Atmosfera w drużynie będzie wnikliwie obserwowana przez wszystkich podczas nadchodzących gier, a ostateczną odpowiedź dadzą nam ruchy transferowe Cavaliers.

Swoją drogą czy nie popełniliśmy błędu nie zatrzymując lub pozyskując jednego, dwóch charyzmatycznych koszykarzy? Kogoś w rodzaju Barona Davisa. kto nawet nie grając przemówiłby do rozsądku młodym graczom? Starszych zawodników nie mamy, Varejao, Miles i Bynum nie przejawiają odpowiednich cech, a trener nie posiada wystarczającego autorytetu. Jedyna nadzieja w Jarrecie Jacku, który dotychczas zawodzi. Więcej aktywności powinniśmy także oczekiwać po Danie Gilbercie i Chrisie Grancie. Daję głowę, że u Marka Cubana taka sytuacja nie miałaby miejsca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz