Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zydrunas Ilgauskas. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zydrunas Ilgauskas. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 9 marca 2014

Gala Ilgauskasa okraszona porażką z Knicks


Rafał Jurasiński
Na ten dzień kibice Cavaliers czekali od dawna. Minionej nocy pod kopułę 'the Q" powędrowała koszulka siódmego Kawalerzysty w historii Zydrunasa Ilgauskasa. Niestety, na wysokości zadania nie stanęli nasi koszykarze, którzy przegrali z Knicks 97:107. Cavs tylko momentami prezentowali poziom godny play-off. Na przestrzeni całego meczu, a w szczególności czwartej kwarty lepsi byli jednak Nowojorczycy, którzy zrównali się z nami bilansem (24-40). Zawiedzeni porażką skupimy się dziś na tym co wydarzyło się w przerwie meczu.

"The Q" wypełniona została do samego końca. Większość fanów trzymała w rękach podobizny Litwina lub wielkie literki Z. Bordowe koszulki z wizerunkiem lub nazwiskiem bohatera sobotniej nocy dobitnie pokazywały kto dzisiaj jest w centrum uwagi.  W zaimprowizowanej loży honorowej zasiedli przede wszystkim członkowie rodziny Zydrunasa, jego żona  Jennifer, dwójka synów, oraz przybyli z Litwy rodzice oraz siostra z mężem. Za nimi zasiadła "śmietanka" Cavaliers, ludzie tworzący organizację: Dan Gilbert i poprzedni właściciel Gordon Gund. Wieloletni GM Wayne Embry oraz ci, którzy mieli okazję przeżyć już ten moment w osobach Larry Nance'a, Austina Carra, przywiązanego do wózka inwalidzkiego Bingo Smitha, a także nagrodzonego największą owacją legendarnego komentatora Joe Tatita.

Zaczęły się emocjonalne przemówienia. Najpierw głos zabrał ten który rekrutował Litwina czyli Wayne Embry. Po nim oddali szacunek Litwinowi dwaj właściciele, aż w końcu sam główny zainteresowany. Amerykanie kochają emocjonalne wystąpienia i pewnie każdemu z nas tak samo zakręciła się łza w oku niezależnie od miejsca zamieszkania. W pewnym momencie, będąc pilnie wsłuchanym w słowa "Z" można było poczuć się jak na przemówieniu człowieka, którego dni są policzone na skutek ciężkiej choroby. Ot, typowa amerykańska otoczka. która osobiście mnie nie przeszkadza i powoduje, że ważne wydarzenia pozostają w pamięci na dłużej. Osobą, którą bezpośrednio wpłynęła na "wjazd" koszulki pod konstrukcję hali był starszy syn. Publiczność szalała,a Zydrunas z trudem powstrzymując łzy, pozdrawiał wszystkich ruchem dłoni. 

LeBron James faktycznie przyleciał na uroczystość swojego przyjaciela i na szczęście nie odebrał mu "show". Dyskretnie schowany wśród wspólnych kolegów, gdzie można było doszukać się twarzy Delonte Westa i jedynego członka obecnego składu Cavs pamiętającego wspólną grę z Jamesem i Ilgauskasem, Andersona Varejao, nie absorbował uwagi kamer. Wszystko przebiegało pięknie i perfekcyjnie, aż w końcu na parkiet wybiegli koszykarze i było już tylko gorzej...

Who next? Wypadałoby spytać. czy następnym Kawalerzystą z zastrzeżonym numerem będzie LeBron James? Zapytamy Was o to w kolejnej ankiecie.

piątek, 7 marca 2014

Wielka noc Zydrunasa Ilgauskasa, a nie wielki powrót LeBrona Jamesa!

Oby jutrzejsza ceremonia nie wyglądała dla Big Z mniej więcej tak
Cezary Szwarc
"Ta noc należy do Big Z!" - takimi słowami wydarzenia, które przyjdzie nam podziwiać w jutrzejszy wieczór broni dziennikarz z Cleveland - Bob Finnan. I słusznie, bo burza medialna wokół wizyty LeBrona Jamesa może zepsuć całe widowisko związane w końcu z litewską legendą zespołu.

Cleveland Cavaliers starają się jak mogą, aby maksymalnie rozpropagować ceremonię podwieszenia koszulki Zydrunasa Ilgauskasa pod dachem Quicken Loans Arean. Przy okazji samego starcia z New York Knicks odbędzie się dużo imprez pobocznych. Przygotowania trwają, jednak całe show może zakłócić (niechcący) wizyta przyjaciela Zydrunasa, LeBrona Jamesa.

Miami Heat w sobotę będą mieli dzień wolny, a James już zaplanował lot swoim prywatnym odrzutowcem do Cleveland. Nie ma w tym absolutnie nic złego, ale wszyscy w Stanach pamiętają, co stało się latem 2010 roku i co gorsza, tamta narracja w mediach wciąż trwa.

Może dojść do tego, że 20 562 kibiców w Quicken Loans Arena może skupić się na LeBronie, zamiast gwieździe wieczoru, jaką niewątpliwie powinien być mniej medialny i skromniejszy - Ilgauskas.

Organizatorzy zrobią wszystko, aby do tego nie doszło. Sam James też nie chce zniszczyć imprezy swojego dobrego przyjaciela, a jedynie pojawić się na niej, honorując jego wspaniałą karierę w NBA - miły gest. Może nawet "Z" załapie się na jakiś prezent od LJ'a, choć pewnie nie taki, jak dostała Gloria James od syna na swoje niedawno obchodzone urodziny -> Link.

Problem w tym, że ani szczere chęci LeBrona, ani tytaniczna praca organizatorów ceremonii nie zmienią tego, jak wygląda dzisiejszy świat mediów. Tytuły mówiące "James wrócił do The Q" przyćmią podtytuły mówiące o Zydrunasie... Nie powinniśmy na to pozwolić i nie powinniśmy skupiać swojej uwagi na zawodniku Miami Heat.

Ilgauskas będzie pod gradobiciem pytań dotyczących obecności swojego kolegi na trybunach, przeszłości z nim związanej i ewentualnej przyszłości LeBrona w Cleveland. To będą trudne pytania dla Big Z i zupełnie nie na miejscu jutrzejszego dnia. Na zagadnienia dotyczące coraz mniej prawdopodobnego powrotu syna marnotrawnego do C-Town możemy poświęcić prawie cały czas poza tym dniem. W końcu i tak nic szczególnego w Ohio akurat się nie dzieje (o ile czasami w ogóle coś tam się dzieje). Kawalerzyści grają lepiej, niż wcześniej, ale to nadal poziom, który nie gwarantuje nawet udziału w playoffach...

Niektórzy uważają, że James powinien jedynie nagrać wideo, w którym gratuluje Litwinowi i nie planować wizyty w Ohio. Inni mówią, że LBJ jest w świetnych stosunkach z "Z" i często razem rozmawiają oraz spotykają się, kiedy czas i miejsce im na to pozwalają. Tutaj spiskowcy dopatrują się teorii mówiącej o (hahaha) pewnym powrocie Jamesa do Cleveland - w końcu Zydrunas jest Specjalnym Asystentem Generalnego Menadżera Cavaliers.

To wszystko domysły, często pewnie wieli stek bzdur, ale to jest świat mediów w jakim żyjemy i musimy się z tym pogodzić. Możemy jedynie liczyć, że najważniejszymi wydarzeniami jutrzejszej nocy w The Q jakimś cudem będą odpowiednio: Podwieszenie koszulki Zydrunasa pod kopułą hali, mecz z Knicks i dopiero na końcu odwiedziny koszykarza urodzonego w pobliskim Akron. To musi być noc Ilgauskasa. Nikogo innego!

Dla przypomnienia, powrót Igły do The Q po wymianie do Washington Wizards. Niesamowita lojalność dla klubu, za co odwdzięczyła mu się cała organizacja wraz z kibicami! Aż się łezka w oku kręci, cała otoczka meczu ustawiona pod Big Z! I tak ma być! 

środa, 5 marca 2014

Skąd jesteś Žydrunasie?


Mateusz Jakubiak
Žydrunas Ilgauskas bez wątpienia kojarzy się z Cleveland Cavaliers, z Ohio, ze Stanami Zjednoczonymi. Ale przecież „Big Z” nie jest Amerykaninem. Ba! Urodził się w pewnym państwie, w czasach, gdy należało ono do jednego z najstraszniejszych państw totalitarnych w historii. Urodził się w Kownie (lit. Kaunas), w ówczesnej Litewskiej Socjalistycznej Republice Sowieckiej. Obecnie jest to nasz sąsiad – Litwa, gdzie koszykówka jest prawdziwą religią. Myślicie, że amerykanie kochają basket? Przejedźcie się na Lietuvę.

W kosza grają tam wszyscy. I młodzi, i starzy. I kobiety, i faceci. I Wilnianie, i Kłajpedzianie. Mówi się, że sport ten jest tam drugi po Bogu. I to widać. Na wielu przydomowych podwórkach są kosze do gry. Domy bez obręczy są w mniejszości. Wygląda to niesamowicie. W lipcu spędziłem na Litwie ponad miesiąc, ponadto od kilku lat dzięki studiom mam możliwości poznawania tego fantastycznego kraju, więc dużo łatwiej będzie mi przybliżyć Wam koszykarską sylwetkę naszych sąsiadów.

Myliłby się ten, kto twierdziłby, że miłość Litwinów do koszykówki rozpoczęła się niedawno. Nic bardziej mylnego. Krepšinis (z litewskiego „koszykówka”) ma bardzo długie tradycje. Zdecydowanie większe sukcesy notowały reprezentacje męskie oraz zawodnicy, choć panie również miały swoje niezłe osiągnięcia. A zatem kilka słów o kadrze litewskiej…

Sukcesów jest zatrzęsienie. My, Polacy, możemy tylko zazdrościć naszym przyjaciołom zza północnowschodniej granicy. Pierwsze medale przyszły jeszcze przed II Wojną Światową. W 1937 i 1939 roku litewska kadra zdobyła Mistrzostwa Europy. Później nadszedł ciężki czas i Litwini występowali w barwach ZSRS, dlatego pozwolicie, że pominę tren fragment. Chociaż kwartet Arvydas Sabonis (najsłynniejszy zawodnik litewski w historii, występował w Portland Trail Blazers), Šarūnas Marčiulionis, Rimas Kurtinaitis i Valdemaras Chomičius byli motorami napędowi reprezentacji radzieckiej, a Žalgiris Kowno przodował w Europie.

Po odzyskaniu niepodległości 11 marca 1990 wróciła dawna nazwa kraju, a koszykówka stawała się coraz większą „religią”. Polecam film „The Other Dream Team” o czwórce wyżej wymienionych koszykarzy i ich walce o sukces oraz o drodze Litwy do niepodległości.


Po 1990 roku przyszły kolejne medale. Trzy brązowe medale Igrzysk Olimpjskich, brąz Mistrzostw Świata oraz dwa srebra (ostatnie w zeszłym roku), jeden brąz i to najważniejsze – złoto Mistrzostw Europy w 2003 roku. Euroczempionat odbywał się wtedy w Szwecji. Litwini nie przegrali ani jednego spotkania, a w finale na dużym spokoju pokonali Hiszpanów 93-84. Do dziś jest to jeden z najjaśniejszych momentów we współczesnej historii Republiki Litewskiej. W tamtej drużynie prym wiedli między innymi: Šarūnas Jasikevičius, Saulius Štombergas, Arvydas Macijauskas, Ramūnas Šiškauskas, Darius Songaila i Kšyštof Lavrinovič. Trenerem był Antanas Sireika.


W roku 2011 na Litwie odbyły się Mistrzostwa Europy w koszykówce mężczyzn. Możemy się domyślać tylko, jak wielkie to było wydarzenie dla Litwinów. Na pewno nie mniejsze niż dla nas Euro 2012. Litwa zajęła niestety dopiero 5 miejsce, zwyciężyli Hiszpanie. Mi osobiście bardzo podobał się hymn tej imprezy. Oto wersja litewska (spokojnie, jest również angielska):


Jeśli chodzi o reprezentację kobiet, to wyniki są tutaj dosyć odmienne. Panie, póki co, zdobyły dwa medale. Pierwszy jeszcze przed wojną – srebro Mistrzostw Europy. Drugi – złoto euroczempionatu w 1997 roku. A zatem na tym polu reprezentantki Polski prezentują się odrobinę lepiej.

A kibice? Wszędzie ich pełno, wyróżniają się strojami, barwami i szaleństwem. Obejrzyjcie sobie jakiś mecz litewskiej kadry, a się przekonacie. Trudno zresztą, żeby było inaczej, kiedy cały kraj szaleje na kilka tygodni przed jakąś koszykarską imprezą.

Jeśli chodzi o koszykówkę klubową, to sukcesy są tu odrobinę mniejsze. Jednak co roku na europejskich parkietach z powodzeniem rywalizują, wspomniany już, Žalgiris Kowno, Lietuvos Rytas Wilno – to jeśli chodzi o mężczyzn. Wśród kobiecych zespołów najlepszym jest wileński TEO, obecnie pod nazwą Kauno VIČI-Aistės (przeniesiony do Kowna).

Tyle o historii. Nie możemy jednak zapominać z jakiego powodu powstał ten tekst. O Ilgauskasie tekst wczoraj napisał Rafał – polecam serdecznie. Tam znajdziecie również krótkie wyjaśnienie tego, dlaczego jego stosunki ze swoją ojczyzną są dalekie od ideału. „Big Z” nie jest niestety aż tak popularny na Litwie, jak np. wspomniany już Sabonis, Linas Kleiza czy nowa gwiazda Jonas Valančiunas. Co nie zmienia faktu, że jest jednym z najlepszych koszykarzy w historii kraju naszych sąsiadów.

Litwini kochają koszykówkę i wszystko co z nią związane. Wszędzie możemy dostać koszulki, opaski czy inne gadżety związane z koszykówką. Sam również posiadam kibicowską koszulkę. Popularne są t-shirty z fundacji Linasa Kleizy.
Ja mam zieloną ;)

W wakacyjne weekendy na głównej ulicy miasta, prospekt Gedymina, wstrzymano ruch i młodzi oraz starsi mogli pograć w koszykówkę, ping ponga albo poćwiczyć jogę. Koszów do basketu było zatrzęsienie, a chętnych do gry jeszcze więcej.


To naprawdę robi wrażenie i, przynajmniej we mnie, budzi poczucie zazdrości. Zazdrości z tego powodu, że my w Polsce nie mamy takiego sportu narodowego. Raz piłka nożna, raz siatkówka, raz tenis. A tam liczy się tylko i wyłącznie koszykówka. I niech tak zostanie!

wtorek, 4 marca 2014

Big Zet - uwielbiony przez Cleveland na zawsze


Rafał Jurasiński

Rzadko mamy okazję być świadkami tak wzniosłych chwil jak uhonorowanie zawodnika poprzez zastrzeżenie jego numeru. To najwyższy dowód uznania jaki może okazać klub NBA swojemu graczowi. W 44-letniej historii Cavs tylko sześciu koszykarzy dostąpiło tego zaszczytu. W najbliższą sobotę pod kopułę hali powędruje kolejny numer - 11 - ZYDRUNASA ILLGAUSKASA. Temu wydarzeniu poświęcimy kilka najbliższych dni.


Szóstka dotychczas docenionych w ten sposób graczy to Bingo Smith grający z numerem 7, Nate Thurmond - 42, Austin Carr - 34 oraz gwiazdy przełomu lat 80 - 90 minionego wieku: Larry Nance - 22, Brad Daugherty - 43 i Mark Price - 25. Zastrzeżony jest także mikrofon legendarnego sprawozdawcy z meczów Cavs i Indians Joe Taita. Jak wielki jest to honor pokazuje fakt, że Illgauskas jest pierwszym "zastrzeżonym" graczem od 15 lat czyli od wycofania numeru Price'a.

Zydrunas (Litwini stawiają "ptaszka" nad zet i czytają to imię miękko przez "żi") 14 lat pracował dla organizacji z Ohio, aby zasłużyć na "nieśmiertelność". Urodził się w Kownie czyli mieście uchodzącym za stolicę światowej koszykówki, przynajmniej w mniemaniu samych Litwinów. W koszykówkę, w drugim co do wielkości mieście naszych sąsiadów gra niemalże każdy, więc początkowo nikt nie zwraca uwagi czy młody adept rośnie szybko czy nie. Po prostu od małego ma rzucać do kosza. Gdy okazało się, że Illgauskas przewyższa wzrostem swoich rówieśników zaczęto poświęcać mu więcej uwagi i z czasem trafił do miejscowego Atletas Kaunas. Jako dzieciak koszykarsko rozwijał się dość powoli na co wpływ miały jego centymetry i nieporadność w poruszaniu się. Nikła obudowa mięśniowa i słaby kręgosłup z trudem utrzymywały wielkoluda. Wszystko zmieniło się, gdy Zet skończył 18-tkę. Debiut w profesjonalnej koszykówce w Atletasie był bardzo udany, 20.3 punktów, 12.8 zbiórek i 2.3 bloków na mecz stawiały sprawę jasno, Litwin wkrótce zagra w NBA.

W 1996 roku w drafcie dość długo czekał na swoją kolej. Dopiero Cavaliers wybierający z numerem 20 postawili na Europejczyka. Dziś można uznać ten przechwyt za jeden z najlepszych w historii organizacji (po Marku Price), ale początek na to nie wskazywał. Pierwszy sezon Litwin stracił cały ze względu na kontuzję stopy. Kolejny sezon to świetna postawa Zydrunasa. Wszystkie 82 mecze rozegrane w tym 81 w s5, 13.9 punktu na  mecz i do tego 8.8 zbiórek i 1.6 bloków. MVP meczu młodzików i wybór do piątki najlepszych debiutantów na koniec sezonu. W Cleveland wszyscy zacierali ręce. Niestety, kolejny sezon nasz bohater znów przegrał z kontuzjami. Pierwsze 3 litery jego nazwiska zaczynają adekwatnie określać jego stan zdrowotny. Cavs ryzykują i podpisują z  nim długi 6-letni kontrakt wart 70 milionów "zielonych". W kolejnym sezonie jest jeszcze gorzej. Zet wcale nie pojawia się na pakiecie. Lekarze z Cleveland Clinic stają na głowie, żeby doprowadzić jego podatne na kontuzje, mierzące 221 centymetrów ciało do dobrego stanu. Kolejny sezon Litwin rozpoczyna jako zawodnik wyjściowy, ale w 24 meczu sezonu znów trafia na listę kontuzjowanych. Jego absencja oznacza dla Cavaliers koniec marzeń o play-off. Mimo świetnego bilansu 15-8 z Illgauskasem kończą sezon na 30-52. Nikt nie ma wątpliwości ile znaczy center dla klubu. Po rocznej przerwie Zet wraca do składu, ale jako backup dla słabego centra Chrisa Mimha. Włodarze dmuchają na zimne i dawkują minuty Litwinowi. Zydrunas czuję się coraz pewniej i przed kolejnym sezonem jest gotów w 100% do gry. Świetna postawa, ponad 17 punktów w meczu owocuje powołaniem Zeta do Meczu Gwiazd. Powołanie jest jednak niespodzianką ze względu na katastrofalną postawę drużyny, która wygrywa tylko 17 meczów w sezonie. Włodarze jednak wiedzieli co robią, wszak po sezonie czekał na nich wyjątkowo silny draft, a my mieliśmy wybierać w nim jako pierwsi...


Okres gry z LeBronem Jamesem to najlepszy czas w karierze Illgauskasa. Przestały dokuczać mu kontuzje, opuszczał bardzo niewiele gier, a drużyna walczyła o najwyższe laury. W 2005 Litwin znów wystąpił w ASG i przedłużył kontrakt na kolejne 5 lat za 55 mln. Przez 4 lata Big Zet był wyjściowym centrem Cavs. Wszyscy wiemy jak owocne były to lata dla organizacji. 2 grudnia 2009 roku w meczu z Phoenix Suns Litwin ustanowił rekord klubu w ilości rozegranych meczów wyprzedzając ówczesnego managera Dannego Ferry. Cleveland usilnie walczyło o mistrzostwo sprowadzając legendę ligi Shaqa O'Neala, co oznaczało dla Europejczyka ławkę. Następnie wymieniono go za Antawna Jamisona z Wizards, ale ze świadomością, że Zet stanie się po chwili wolnym agentem i zaraz powróci do Ohio. Zydrunas musiał odczekać przymusowe 30 dni zanim ponownie stał się graczem Cavs. Jego powrót na mecz z Sacramento zmienił się w wielkie święto. Hala tymczasowo zmieniła nazwę z "the Q" na "the Z" a owacjom nie było końca. Illgauskas był u siebie w domu. 

Ostatni sezon w lidze "Z" postanowił spędzić w Miami Heat razem ze swoim długoletnim kolegą z drużyny LBJ'em. W Miami chciał zdobyć upragniony tytuł, ale ta sztuka też się nie udała. Znamienne, że kiedy Heat przyjechali na mecz do Cleveland Illgauskas znów dostał niesamowitą owację, a reszta teamu z Florydy z Jamesem na czele została niemiłosiernie wybuczana. We wrześniu 2011 Zydrunas ogłosił zakończenie kariery argumentując decyzję chęcią spędzania czasu z rodziną.

Illgauskas nie zrobił oczekiwanej kariery w zespole narodowym. Rozegrał tylko 3 mecze w 1994 podczas Eurobasketu. Plaga kontuzji wykluczała go z kolejnym imprez. Nawet kiedy chciał wystąpić na Igrzyskach w Pekinie w 2008 roku nie dostał na to zgody klubu. Wielu litewskich fanów czuje żal do centra za zbytnie kunktatorstwo w podejściu do reprezentacyjnych obowiązków.

W styczniu 2012 roku Illgauskas został asystentem generalnego managera Chrisa Granta. Jego zadaniem jest wyszukiwanie młodych, utalentowanych graczy. Niedawne zwolnienie Granta nie zaważyło na pracy Zydrunasa.

Cavaliers oficjalnie ogłosili wycofanie trykotu "Z"22 października ubiegłego roku. Ceremonia będzie miała miejsce podczas sobotniego meczu z NY Knicks

sobota, 1 marca 2014

Newsroom (01.03.2014)

Jacek Mazurek
Świeża porcja informacji z Ohio.

- Uczelnia Saint Mary's 15 lutego zastrzegła koszulkę #4, z którą grał rozgrywający Cleveland Cavaliers Matthew Dellavedova.

- Jak podaje Wojciech Bielewicz z portalu Probasket, średnia cena biletu na mecz Kawalerzystów to jedyne $25. W tym zestawieniu Cavs plasują się na końcu stawki razem z New Orleans Pelicans ($22). Średnio kibice płacą najwięcej za oglądanie występów Kevina Duranta i spółki bo aż $185, oraz za wstęp do Madison Square Garden ($159).

- 8 marca w meczu z New York Knicks, Cleveland Cavaliers zastrzegą koszulkę z #11 Zydrunasa Ilgauskas.

- Status kontuzjowanej trójki zawodników (Miles, Waiters, Varejao) to day-to-day. Wydłuża się czas rehabilitacji kluczowych zawodników. Najbliżej powrotu do gry jest Dion i Andy. 

- Kyrie Irving wystąpił w "The Pete Holmes Show"



Co Wy na to?


Ja nie mam nic przeciwko :)

czwartek, 31 października 2013

Cavaliers uhonorują Ilgauskasa!


Marcin Papczyński
Numer 11 z jakim Zydrunas Ilgauskas przez 12 lat grał w Cleveland Cavaliers zostanie zawieszony pod dachem Quicken Loans Arena. Ceremonia będzie miała miejsce 8 marca 2014 roku podczas meczu z New York Knicks.

Sympatyczny Wielkolud z Litwy, mimo wielu problemów zdrowotnych bardzo szybko zaskarbił sobie serca kibiców. Nigdy nie był typem atletycznego centra kończącego akcje z góry, jednak jego wyszkolenie techniczne, profesjonalizm oraz serce do gry pozwalało mu rywalizować na równi z najlepszymi środkowymi ligi.

Big Z, który aktualnie jest specjalnym asystentem GM’a Chrisa Granta na stałe zapisał się w kartach historii drużyny z Ohio. Począwszy od rekordów organizacji takich jak: Lider w statystyce rozegranych spotkań w „Winno-Złotych” barwach (771), zbiórek w ataku (2336), zbiórek łącznie (5904), bloków (1269).  Jest także drugim Kawalerzystą z największą ilością punktów w karierze (10616), wyprzedził go tylko LeBron James.

„Zydrunas zawsze reprezentował Cavaliers w taki sposób w jaki każda organizacja sportowa marzy by być reprezentowana.” – powiedział generalny menadżer, Chris Grant, „Zawsze był ciężko pracującym zawodnikiem, wytrwałym, grającym z poświęceniem, świetnym kolegą, który inspirował innych. Tak dobry jak był na boisku, był również poza nim oraz dla całej naszej organizacji. Każdy kto zna Z wie również, że jest życzliwym, uwielbiającym dobrą zabawę, honorowym człowiekiem. Był kolegą, mentorem i przyjacielem wielu ludzi w organizacji z Cleveland i jesteśmy bardzo szczęśliwi, że był, jest i zawsze będzie częścią naszej wielkiej rodziny. Jego koszulka zawieszona pod dachem The Q będzie trwałym odbiciem wszystkiego, co oznaczał dla całego klubu i miasta.”

Cleveland Cavaliers wybrali Zydrunasa z 20 numerem, w pierwszej rundzie draftu 1996. W całej karierze rozegrał 843 mecze (724 w pierwszej piątce), podczas których notował średnie w wysokości 13 punktów, na skuteczności 48%, 7.3 zbiórki oraz 1.6 bloku w 27.2 minuty.

„Ilgauskas to nie tylko jeden z najlepszych koszykarzy jacy nosili strój Cleveland Cavaliers, to także jeden z najwspanialszych ludzi jacy kiedykolwiek byli związani z naszą organizacją. Jego liczby i produktywność są czystym przykładem jego koszykarskiego sukcesu. Co jest imponujące w tym łagodnym olbrzymie, to autentyczna troska nie tylko o swoich kolegów z boiska, ale także o każdego, kto pracował dla Cavaliers i o wiernych fanów, którzy wspierali go przez wszystkie lata kariery. Big Z prowadzi się w sposób, który pozytywnie wpłynął na fanów i całą społeczność, co służy jako złoty standard dla wszystkich zawodowych sportowców. Jestem dumny, że koszulka z numerem Zydrunasa na zawsze zawiśnie pod dachem naszej hali.” – powiedział właściciel drużyny, Dan Gilbert.

Mierzący 221cm wzrostu center dwukrotnie został uhonorowany wyborem do All-Star Game (2003, 2005) oraz sześciokrotnie był istotną częścią drużyny z Cleveland w rozgrywkach posezonowych, wliczając w to okres 2006-2010, gdy Cavs pięć lat z rzędu dochodzi co najmniej do drugiej rundy Playoffs, w tym gdy w 2007 po raz pierwszy zagrali w Finałach NBA.

„Nie mógłbyś zapytać o lepszego człowieka jaki się nam przytrafił” – zaczął trener, Mike Brown, „Mówimy o świetnym człowieku, świetnym zawodniku jakim jest dla organizacji, Northeast Ohio, miasta Cleveland i całego stanu Ohio, jakim jest dla mnie i mojej kariery. Mógłbym bez końca mówić o nim, jego pięknej żonie Jennifer i dwójce dzieci. Jestem bardzo podekscytowany jego wspaniałą osobą i rodziną. Był podstawą organizacji przez wiele lat, jestem tego pewien.”


Wielki Litwin był częścią organizacji przez 12 lat, od sezonu 1997-98 do 2009-10. Zawsze oddany organizacji i lojalny czego nie raz dał dowód. W lutym 2010 roku został wytransferowany do Washington Wizards w zamian za Antawna Jamisona. Nie rozegrał tam jednak ani jednego meczu. Szybko wykupił swój kontrakt i powrócił do swojej macierzystej drużyny. Po tym samym sezonie zadecydował po raz ostatni zawalczyć o upragnione mistrzostwo i przeniósł się na jeden sezon do Miami Heat. 30 września 2011 roku ogłosił zakończenie kariery, a jakiś czas później znowu powrócił do Cleveland jako asystent Generalnego Menadżera.

„Jestem bardzo szczęśliwy z powodu tego wielkiego honoru. Miasto Cleveland i organizacja Cavaliers zawsze były wielką częścią mojego życia więc będzie to bardzo specjalny i chwalebny dzień dla mnie i mojej rodziny. Chcę bardzo podziękować Cavaliers oraz fanom, ponieważ byłem wielkim szczęściarzem mogąc grać tutaj, pracować tutaj i nazywać Cleveland moim domem.” – powiedział Zydrunas Ilgauskas.

Big Z dołączy do elitarnego grona szczęściu ex-Kawalerzystów, których numery są zastrzeżone i wiszą pod dachem The Q. Są to: Mark Price #25, Brad Daugherty #43, Larry Nance #22, Austin Carr #34, Bingo Smith #7 i Nate Thurmond #42.

Warto dodać, że przed Zydrunasem z jedenastką dla Cavs grali: John Warren (1971-74), Walt Frazier (1978-80), Willie Smith (1980), Cliff Robinson (1982-84), Kevin Johnson (1988), Mike Sanders (1988-89), Terrell Brandon (1992-95), John Crotty (1996). Od 8 marca 2014 roku oficjalnie już nikt, nigdy nie wybiegnie na parkiet w Cleveland z numerem 11.

P.S. Małe przypomnienie powrotu Ilgauskasa do Cleveland po wymianie do Washington Wizards. Spodziewajcie się jeszcze większych owacji, kiedy koszulka Big Z będzie wędrować pod dach The Q!