Mateusz Jakubiak
Žydrunas Ilgauskas bez wątpienia kojarzy się z Cleveland
Cavaliers, z Ohio, ze Stanami Zjednoczonymi. Ale przecież „Big Z” nie jest
Amerykaninem. Ba! Urodził się w pewnym państwie, w czasach, gdy należało ono do
jednego z najstraszniejszych państw totalitarnych w historii. Urodził się w
Kownie (lit. Kaunas), w ówczesnej Litewskiej Socjalistycznej Republice
Sowieckiej. Obecnie jest to nasz sąsiad – Litwa, gdzie koszykówka jest
prawdziwą religią. Myślicie, że amerykanie kochają basket? Przejedźcie się na
Lietuvę.
W kosza grają tam wszyscy. I młodzi, i starzy. I kobiety, i
faceci. I Wilnianie, i Kłajpedzianie. Mówi się, że sport ten jest tam drugi po
Bogu. I to widać. Na wielu przydomowych podwórkach są kosze do gry. Domy bez obręczy
są w mniejszości. Wygląda to niesamowicie. W lipcu spędziłem na Litwie ponad
miesiąc, ponadto od kilku lat dzięki studiom mam możliwości poznawania tego
fantastycznego kraju, więc dużo łatwiej będzie mi przybliżyć Wam koszykarską
sylwetkę naszych sąsiadów.
Myliłby się ten, kto twierdziłby, że miłość Litwinów do
koszykówki rozpoczęła się niedawno. Nic bardziej mylnego. Krepšinis (z
litewskiego „koszykówka”) ma bardzo długie tradycje. Zdecydowanie większe
sukcesy notowały reprezentacje męskie oraz zawodnicy, choć panie również miały
swoje niezłe osiągnięcia. A zatem kilka słów o kadrze litewskiej…
Sukcesów jest zatrzęsienie. My, Polacy, możemy tylko
zazdrościć naszym przyjaciołom zza północnowschodniej granicy. Pierwsze medale
przyszły jeszcze przed II Wojną Światową. W 1937 i 1939 roku litewska kadra
zdobyła Mistrzostwa Europy. Później nadszedł ciężki czas i Litwini występowali
w barwach ZSRS, dlatego pozwolicie, że pominę tren fragment. Chociaż kwartet Arvydas
Sabonis (najsłynniejszy zawodnik litewski w historii, występował w Portland
Trail Blazers), Šarūnas Marčiulionis, Rimas Kurtinaitis i Valdemaras Chomičius
byli motorami napędowi reprezentacji radzieckiej, a Žalgiris Kowno przodował w
Europie.
Po odzyskaniu niepodległości 11 marca 1990 wróciła dawna
nazwa kraju, a koszykówka stawała się coraz większą „religią”. Polecam film
„The Other Dream Team” o czwórce wyżej wymienionych koszykarzy i ich walce o
sukces oraz o drodze Litwy do niepodległości.
Po 1990 roku przyszły kolejne medale. Trzy brązowe medale
Igrzysk Olimpjskich, brąz Mistrzostw Świata oraz dwa srebra (ostatnie w zeszłym
roku), jeden brąz i to najważniejsze – złoto Mistrzostw Europy w 2003 roku.
Euroczempionat odbywał się wtedy w Szwecji. Litwini nie przegrali ani jednego
spotkania, a w finale na dużym spokoju pokonali Hiszpanów 93-84. Do dziś jest
to jeden z najjaśniejszych momentów we współczesnej historii Republiki
Litewskiej. W tamtej drużynie prym wiedli między innymi: Šarūnas Jasikevičius, Saulius
Štombergas, Arvydas Macijauskas, Ramūnas Šiškauskas, Darius Songaila i Kšyštof Lavrinovič. Trenerem był Antanas
Sireika.
W roku 2011 na Litwie odbyły się Mistrzostwa Europy w
koszykówce mężczyzn. Możemy się domyślać tylko, jak wielkie to było wydarzenie
dla Litwinów. Na pewno nie mniejsze niż dla nas Euro 2012. Litwa zajęła
niestety dopiero 5 miejsce, zwyciężyli Hiszpanie. Mi osobiście bardzo podobał
się hymn tej imprezy. Oto wersja litewska (spokojnie, jest również angielska):
Jeśli chodzi o reprezentację kobiet, to wyniki są tutaj dosyć
odmienne. Panie, póki co, zdobyły dwa medale. Pierwszy jeszcze przed wojną –
srebro Mistrzostw Europy. Drugi – złoto euroczempionatu w 1997 roku. A zatem na
tym polu reprezentantki Polski prezentują się odrobinę lepiej.
A kibice? Wszędzie ich pełno, wyróżniają się strojami,
barwami i szaleństwem. Obejrzyjcie sobie jakiś mecz litewskiej kadry, a się
przekonacie. Trudno zresztą, żeby było inaczej, kiedy cały kraj szaleje na
kilka tygodni przed jakąś koszykarską imprezą.
Jeśli chodzi o koszykówkę klubową, to sukcesy są tu odrobinę
mniejsze. Jednak co roku na europejskich parkietach z powodzeniem rywalizują,
wspomniany już, Žalgiris Kowno, Lietuvos Rytas Wilno – to jeśli chodzi o
mężczyzn. Wśród kobiecych zespołów najlepszym jest wileński TEO, obecnie pod
nazwą Kauno VIČI-Aistės (przeniesiony do Kowna).
Tyle o historii. Nie możemy jednak zapominać z jakiego
powodu powstał ten tekst. O Ilgauskasie tekst wczoraj napisał Rafał – polecam serdecznie.
Tam znajdziecie również krótkie wyjaśnienie tego, dlaczego jego stosunki ze
swoją ojczyzną są dalekie od ideału. „Big Z” nie jest niestety aż tak popularny
na Litwie, jak np. wspomniany już Sabonis, Linas Kleiza czy nowa gwiazda Jonas
Valančiunas. Co nie zmienia faktu, że jest jednym z najlepszych koszykarzy w
historii kraju naszych sąsiadów.
Litwini kochają koszykówkę i wszystko co z nią związane.
Wszędzie możemy dostać koszulki, opaski czy inne gadżety związane z koszykówką.
Sam również posiadam kibicowską koszulkę. Popularne są t-shirty z fundacji
Linasa Kleizy.
Ja mam zieloną ;)
W wakacyjne weekendy na głównej ulicy miasta, prospekt
Gedymina, wstrzymano ruch i młodzi oraz starsi mogli pograć w koszykówkę, ping
ponga albo poćwiczyć jogę. Koszów do basketu było zatrzęsienie, a chętnych do
gry jeszcze więcej.
To naprawdę robi wrażenie i, przynajmniej we mnie, budzi
poczucie zazdrości. Zazdrości z tego powodu, że my w Polsce nie mamy takiego
sportu narodowego. Raz piłka nożna, raz siatkówka, raz tenis. A tam liczy się
tylko i wyłącznie koszykówka. I niech tak zostanie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz