wtorek, 29 października 2013

Podsumowanie offseasonu Kawalerzystów


Cezary Szwarc
Poprzedni sezon, choć nie spełnił oczekiwań większości kibiców Cleveland Cavaliers, był pod wieloma względami dobry dla samej organizacji. Dodatkowy rok tankowania, który wymusiły na zespole z Ohio kontuzje, zapewnił stabilny i spokojny rozwój młodych talentów, a  słabsza niż się spodziewana postawa drużyny pozwoliła po raz drugi od czasu odejścia LeBrona Jamesa pokusić się o łut szczęścia w loterii Draftu 2013. Zespół Dana Gilberta miał również odłożoną całkiem pokaźną sumkę do wykorzystania na wolnych agentów. Miało się dużo wydarzyć. A jak było?


Sztab trenerski:
Cleveland Cavaliers postanowili rozstać się ze swoim dotychczasowym trenerem, Byronem Scottem, który w oczach menedżera i właściciela, nie zapewniał drużynie odpowiednich szans na rozwój, a tym bardziej na sukces. Pod wodzą byłej gwiazdy Los Angeles Lakers, Kawalerzyści byli jedną z najgorszych defensywnie drużyn w całej lidze i żadne zmiany, ani kolejne sezony nie przynosiły poprawy. Chris Grant powiedział dosyć i zakończył współpracę ze Scottem. Poszukiwania jego zastępcy nie trwały długo. Cavs niczym syn martnotrawny wrócili z podkulonym ogonem do coacha, z którym odnosili największe sukcesy w ostatnich latach, czyli Mike'a Browna.

Patrząc z perspektywy działań mających na celu wzmocnienie linii obrony, trudno dziwić się temu ruchowi. Brown to strateg i maniak destrukcji, który ogromną wagę przykłada do każdego detalu w tej części gry. Warto choćby wspomnieć, że z nim (oraz z LeBronem), Cavs byli najlepszą defensywnie drużyną w NBA (a szczególnych preferencji do tego nie mieli). Pracę, którą Mike włożył w zespół widać gołym okiem, jeśli spojrzycie na którykolwiek mecz w preseasonie. Wywieranie presji, podwojenia, pułapki, dobra gra w pomocy, agresywność i wola walki - tym charakteryzuje się teraz defensywa CC. Wszyscy zawodnicy zdążyli już odczuć, co się dzieje, kiedy popełnią błąd w obronie.

20-sekundowy time-out lub chwilowa zmiana. Wyjaśnienie błędu w cztery oczy z trenerem, krótka reprymenda i "ostatnia szansa". Jeśli zawodnik po raz kolejny nie wywiązuje się ze swojego zadania i nie widać po nim zaangażowania, schodzi. Na drugi dzień zobowiązany jest stawić się na indywidualnej analizie wideo swojej gry.

Mike Brown o obronie i swoich zawodnikach: "Będą nią żyli, będą ją czuli, będą nią oddychać, będą ją rozumieć i będą ją egzekwować."

Brown poprawił się także w ataku, gdzie widać jak z cierpliwością Kawalerzyści wykonują jego polecenia. Dodał również kilku bardzo dobrych trenerów asystentów, których do współpracy przyciągnęła świetlana przyszłość Cavs oraz właśnie postać nowego trenera.

Problem w tym, że Cavaliers, choć tego nie mówią, mogą za rok starać się o LeBrona Jamesa,  który być może będzie wolnym agentem. Po nieudanej próbie zdobycia mistrzostwa z Brownem, LBJ może nie być wcale zbyt chętny na powrót do Cleveland. Nawet, jeśli właśnie tutaj miałby wokół siebie najwięcej talentów.

Draft:
Nick Gilbert powinien grać w totka, choć przecież nie musi. Drugi raz w ciągu trzech lat syn właściciela klubu przyniósł szczęście podczas loterii draftu i zapewnił Cavs jedynkę.  Poza tym Kawalerzyści mieli jeszcze do wykorzystania picki numer 19,  31 i 33.

Nie dość było jednak powiedzieć, że był to słaby nabór... Klasa 2013 wydawała się mało utalentowana w oczach skautów, a na domiar złego połowa przystępujących nadawała się bardziej do senatorium w Ciechocinku, aniżeli do NBA. Najbardziej łakomym i hypowanym kąskiem miał być Nerlens Noel , wysoki, wyjątkowo utalentowany w obronie zawodnik uczelni Kentucky. Cavs czuli potrzebę pozyskania wysokiego, jednak nie kosztem ryzyka jakie niosło ze sobą postawienie na Noela. Aktualny zawodnik Philadelphii 76ers był po poważnej kontuzji kolana, która mogła przekreślić całą jego karierę. Dodatkowo, podczas pomiarów przed draftem, wyszło na jaw , iż mierzący 211cm wzrostu zawodnik, waży jedynie ok. 100kg, a jego nogi to podatne na kolejne kontuzje spróchniałe patyki.

Podobnie sytuacja wyglądała z innymi wysokimi, jak Alex Len, którego wybrali w końcu Phoenix Suns. Do ostatniej chwili nie było wiadomo kogo wybiorą Cavs. Właściciel klubu był podobno zachwycony Victorem Oladipo (A kto nie był?). Ben McLemore miał mieć największy upside z naboru, a Otto Porter miał być żołnierzem uniwersalnym na pozycji SF. Sztab CC zaskoczył wszystkich i wybrał Anthony'ego Benneta. Sam nie mogłem w to uwierzyć. Tym bardziej, że Bennett to czwórka (tak samo jak Tristan Thompson), mierząca 203cm wzrostu. Cavaliers jednak szybko wybronili się, przypominając, że pierwszy w historii wybrany z jedynką Kanadyjczyk to przede wszystkim największy ofensywny talent draftu oraz ich zdaniem, najbardziej perspektywiczny gracz do wzięcia. Chris Grant zaznaczał, że nie chciał popełniać błędów, które zdarzały się już w historii. Przypominał sytuacje, w których ekipy pomijały w drafcie Michaela Jordana, czy Kobe Bryanta, bo miały już kogoś na ich pozycjach.

Bennett to potężnie zbudowany atletyczny zawodnik. Mimo wciąż niezredukowanej nadwagi (efekty siedzenia w domu z kontuzją barku), z którą wkroczył w preseason, A.B. szybko przebiera nogami, niejednokrotnie ogrywając na koźle i szybkości podobnych sobie graczy. Do tego skacze jak kangur i przy każdej okazji próbuje swoimi wsadami zerwać kosz, zabić rywala i przyprawić o zawał pół miasta drużyny przeciwnej. 203cm wzrostu nie przeszkadzają mu w grze na pozycji czwórki. Nieźle gra przodem do kosza, świetnie rzuca - w tym za trzy, a także posiada ogromny zasób manewrów w grze jeden na jednego. Wzrost nie jest też tak ważny, kiedy rozpiętość ramion wynosi tyle samo, co rozpiętość ramion mierzącego 221cm wzrostu Zydrunasa Ilgauskasa.

Z 19 wyborem, Kawalerzyści postawili na talent rodem z Rosji - młodziutkiego Sergeya Karaseva. Dwójka lub trójka, z perfekcyjnym leworęcznym rzutem. Całkiem atletyczny i bardzo dobrze czytający grę. Spory wpływ na jego koszykarski rozwój miał ojciec - Vasily Karasev. Była gwiazda rosyjskiej koszykówki jest aktualnie trenerem reprezentacji Rosji, którą Sergey reprezentował na słoweńskim EuroBaskecie. Sam o sobie mówi: "Nie jestem zawodnikiem, który dobrze rzuca za trzy. Jestem zawodnikiem, który świetnie TRAFIA za trzy."

Cavaliers wybierali dalej z numerami 31 i 33. Pierwszy z nich został jednak odesłany do Portland Trail Blazers, zaś drugi wykorzystano na wybór defensywnie nastawionego Carricka Felixa z Arizona State. Rzucający obrońca mierzący 198cm wzrostu to atletyczny obrońca, w którym zakochany był Mike Brown.

Wolni agenci:
Poprzednie lata były bardzo spokojne w tej kwestii, choć Cavs posiadali niemal 15 milionów wolnego miejsca w puli wynagrodzeń do wydania. "To, iż mamy pieniądze nie znaczy, że musimy je wydać. Mamy zamiar wykonywać przemyślane i zaplanowane ruchy, które nie zniszczą naszej płynności finansowej, ale dadzą zarazem szansę rozwoju dla klubu." - mówił podczas zeszłorocznego offseasonu menadżer generalny Cavs, Chris Grant.

A w tym roku się zaczęło...
Ekipa z Ohio celowała przede wszystkim we wsparcie dla Kyrie'ego Irvinga oraz wzmocnienie pozycji centra.  O ile nie było do końca wiadomo na kogą czają się Cavs myśląc o backupie dla wujka Drew, to wybór podkoszowego rozgrywał się między lokalnym produktem - Gregiem Odenem i  kolegą Freda Flinstona z kręgielni , Andrew Bynumem. Po negocjacjach i testach, Grant sprytnie postanowił dać Bynumowi całkiem wysoki kontrakt. Były zawodnik Los Angeles Lakers, który nie zagrał żadnego meczu w poprzednim sezonie i miał problemy z kolanami wiedział, że to jedyna taka okazja na wielki powrót do NBA z odłożeniem sobie grosza na węgiel w trakcie mroźnej zimy w Ohio.

Andrew w pierwszym sezonie zarobi bowiem aż 12,2 miliona dolarów, jednak aby zarobić w następnym sezonie 12.5 miliona $, musi udowodnić, że jest ich wart. Jeśli tego nie zrobi, jego przygoda z Cleveland się zakończy. Aktualnie Andrew trenuje 3 na 3 na pełnym kontakcie i na dniach ma przejść do w pełni normalnych treningów. Choćby nie wiem co mówili za oceanem, ja nie wierzę, że Bynum zagra na otwarcie sezonu, ale widząc to do jakiej doszedł formy (schudł ok. 7kg) i od podpisania kontraktu z Cavs, trenował na ich hali codziennie z wyłączeniem niedziel. Liczę na jego dobry powrót i ogromną pomoc dla zespołu, lecz... nie jestem pewny kiedy.

"Wygląda bardzo dobrze. Wydaje mi się, że czuje się już komfortowo w grze trzech na trzech. Nie jestem lekarzem, nie wiem jak jego kolana, ale z tego co widzę to wszystko idzie w dobrym kierunku" - mówił o swoim nowym koledze, Anderson Varejao.

Kolejnym elementem dodanym do składu Cavs został, zgodnie z planem, backup na pozycji rozgrywającego. Ekipę z północno-wschodniego Ohio wzmocnił weteran Jarrett Jack. W ostatnim sezonie występował on w Golden State Warriors, gdzie pokazał swój dowódczy charakter w playoffach. Teraz przeniósł się do Cleveland, aby rolę, którą pełnił szkoląc młodych obwodowych Wojowników, pełnić dla rozwoju Kyrie'ego Irvinga i Diona Waitersa. Jarrett został podpisany na cztery lata i może to być ostatni z jego kontraktów, na którym nieźle zarobi. Tylko nieźle, bowiem Chris Grant wywalczył dosyć niską umowę - 6.3 miliona za każdy rok w czteroletnim dealu. To niska cena za kogoś, kogo oglądaliśmy podczas playoffs w ekipie z Oakland, kiedy notował średnio 17,2 punktu, 4,4 zbiórki i 4,7 asysty na mecz.

Na sam koniec znanych nazwisk, prosto z Los Angeles i spod skrzydeł Mike Browna, przybył Earl Clark. 22-letni skrzydłowy, który potrafi bronić rywala na pozycjach od 1 do 4. Wszechstronny, atletyczny wychowanek uczelni Luisville, na którego bardzo liczyłem, kiedy w 2009 roku przychodził w drafcie do Phoenix Suns. Tam eksperyment "Clark" nie wypalił, ale w nastawionej na obronę grze Mike Browna w Mieście Aniołów, Earl niejednokrotnie zadziwiał kibiców. W zeszłym sezonie zaliczał 7,3 punkty, 5,5 zbiórki i nieco ponad jedną asystę w spotkaniu. Mierzący 208cm wzrostu zawodnik ma zadatki na bycie unikatową postacią w składzie Cavs i pewna "trójką". Patrząc jednak na spotkania w preseasonie, musi sobie jednak na to jeszcze sporo zapracować.

Cavaliers zaprosili również wielu graczy na swój obóz przygotowawczy i mecze przedsezonowe, aczkolwiek o nich i o tym, kto z nich wywalczył sobie pozycję w podstawowym składzie, dowiecie się z podsumowania preseasonu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz