Magic to jedna z dwóch drużyn, która eliminując nas w play-off utwierdziła LeBrona Jamesa w przekonaniu, że trzeba zmienić klimat w poszukiwaniu mistrzostwa. Wspomnianą rywalizację z Orlando wciąż mamy przed oczami, ale realia są zgoła odmienne, a drużyny o wspólnej konfrontacji posezonowej mogą tylko pomarzyć.
Nie znaczy to jednak, że ten pojedynek nie zapowiada się ekscytująco. Wręcz przeciwnie, młode zastępy koszykarzy są w stanie stworzyć dobre widowisko. Cavaliers fatalnie spisują się na wyjazdach i z bilansem 1-10 są najgorsi w lidze. Poza the Q pozwalają trafiać rywalom 47.2 procent rzutów, a u siebie 42.3. Zza łuku jest jeszcze gorzej, przy 30.3% u siebie na wyjeździe skuteczność przeciwników rośnie aż o 10 procent! Nie idzie nam też w mieście Myszki Miki gdzie "wtopiliśmy" 9 z 11 ostatnich gier.
"Musimy grać z większą intensywnością na wyjazdach. Musimy zrozumieć, że nie wszystkie rzuty wpadają do kosza i musimy to akceptować choć to trudne dla młodych ludzi. Musimy nauczyć się realiów gry na wyjeździe i odszukać tożsamość naszej gry, która znajduje się na bronionym końcu parkietu." - mobilizująco zaznacza Mike Brown
Magic w ostatnim meczu pokonali Bobcats, a główna uwaga została skupiona na wracającym po pięciomeczowej przerwie Nikoli Vucevicu, który pomógł odnieść sukces 12 punktami i 14 zbiórkami.
"Potrzebujemy go! Jesteśmy dobrą drużyną, ale musimy być wszyscy zdrowi. Brakowało nam Nika, szczególnie w "trumnie". Był ojcem zwycięstwa z Charlotte i musimy go chronić. Potrafi zebrać piłkę i skończyć szybki atak" - komplementuje Vucevica Glenn Davis.
Dodatkowym problemem Cavs może być powrót do gry Tobiasa Harrisa, który jest awizowany do dzisiejszego meczu. Od momentu transferu z Bucks obiecujący skrzydłowy rzucał 17.3 punktu i zbierał 7.8 piłek w meczu. Wielu fachowców przepowiada "Tobiaszowi" świetlaną przyszłość.
My po raz kolejny startujemy do meczu bez kontuzji, a więc na Disneyland marsz! Budzenie nastawiamy na godzinę 1.00.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz