Sebastian Cieśliński
Dzisiejsze spotkanie nie jest zwykłym meczem dla żadnego kibica Cavs. Każdy przyjazd mistrzów
NBA na parkiet Quicken Loans Arena budzi fale emocji w spokojnym Ohio. Ciężko
zapomnieć chwilę. w której ulubieniec trybun, wychowanek tych okolic, całkowicie
odwraca się i w bardzo niestosowny sposób odchodzi na słoneczną Florydę. Ciężko
zapomnieć ten dzień, po którym mieszkańcy wyszli na ulice i w gniewie zaczęli
palić koszulki ze słynnym numerem 23.
Ale te czasy to już przeszłość. Cavaliers zdołali się już w
miarę odbudować od tamtego czasu. Chris Grant zdołał stworzyć całkiem mocną
drużynę z Kyrie'em Irvingiem na czele. Coraz częściej wspomina się o możliwości
powrotu Jamesa do Cleveland, gdzie taka myśl parę lat temu, po słynnym The Decision,
wydawałaby się irracjonalna.
Plotki są coraz głośniejsze. Ze strony Cavs nawet właściciel
klubu, który na forum publicznym krytykował i nie szczędził wyrazów braku sympatii,
szacunku, do LeBrona, zaczyna wypowiadać się w sposób niejasny co do takiej
ewentualności.
Patrząc ze strony czysto biznesowej, nikt przeciwwskazań nie powinien
mieć. W końcu MVP ligi w drużynie od razu przenosi zespół do grupy
potencjalnych pretendentów do mistrzostwa.
Mimo tego, że Kawalerzyści przez ostanie lata grzeją końce tabeli,
kibice wciąż pamiętają i wciąż noszą w serce urazę. Doskonale ukazuje to
wypowiedź pewnego kibica, który w dzień urodzin LBJ, zapytany jaki prezent
podarowałby byłej gwieździe zespołu, odpowiedział:
„Podarowałbym mu
Akron (rodzinne miasto Jamesa), by mógł je ze sobą wziąć na Florydę i nigdy nie
wracać do Cleveland”.
Oczywiście, nie wszyscy fani są, aż tak negatywnie
nastawieni. Czas u niektórych wyleczył rany. Powstała nawet kapania „Come home
LeBron” mająca na celu zwabić z powrotem byłego zawodnika Cavs.
Pozytywnie na takie rozwiązanie patrzą również sami
zawodnicy. Anderson Varejao zapytany o takaą sytuację odpowiedział:
"… sposób w jaki odszedł był zły. Pomijając to, wiele mi
pomógł mojej grze i mi jako człowiekowi. Nie mam wobec niego nic przeciwko. To
może się stać„
Czy się tak stanie, zobaczymy podczas otwarcia rynku wolnych agentów w 2014.
Co do samego spotkania, jak wspomniałem wcześniej, Cavaliers
odbudowali się. Przynajmniej tak mogło by się wydawać, patrząc na aktualny
skład. Ale same nazwiska w NBA nie wystarczą. Brutalnym przykładem w tym
sezonie mogą być szczególnie ekipy z Nowego Yorku i Brooklynu.
Zawodnicy z Ohio wygrali jedynie 4 z 14 meczów. Zawodzą po
obu stronach parkietu. Defensywa, która miała być priorytetem w tym sezonie,
pozwoliła już dwóm drużynom nastrzelać ponad 120 punktów. Jeden taki wynik padł w
ostatnim meczu, gdzie Cavs zaliczyli przegraną z San Antonio Spurs, pozwalając
rzucać im z 57% skutecznością.
Z kolei Miami Heat po chwiejnym początku, już ustabilizowali
grę, ustanawiając swój bilans na 11-3. Wyglądają solidnie, a Dwyane
Wade pomimo, że każdy wokoło spodziewa się spadku jakości w jego grze, wciąż
dominuje i wciąż jest jednym (jak nie najlepszym) rzucającym obrońcą w lidze.
Nie zmienia się też jedna rzecz, Lebron James jest ciągle
najlepszym zawodnikiem na świecie. Dalej mówi się o nim, jako głównym kandydacie do MVP, dalej zalicza rozwój swojej gry, szczególnie jeśli chodzi o rzut z dystansu.
W tamtym sezonie Cavaliers na cztery mecze z Heat nie wygrali żadnego, ale za każdym razem byli blisko. Przegrywali średnio tylko o 2,5 pkt. Dziś w nocy zdecydowanie nie
będą faworytami. Osobiście mam nadzieje, że nasi gracze zmobilizują się i
powalczą o zwycięstwo. Taki sukces, z topową drużyną w NBA, można wykorzystać
jako odskocznię od dna, na jakim znajdują się obecnie Kawalerzyści.
Mecz rozpocznie się o 1:30 czasu polskiego. Nie można tego przegapić!
Mecz rozpocznie się o 1:30 czasu polskiego. Nie można tego przegapić!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz