czwartek, 21 listopada 2013

Cavs przegrywają z Wizards na własnym parkiecie


Sebastian Cieśliński
Cleveland Cavaliers po emocjonującym meczu, przegrali z Washigton Wizards na własnym parkiecie 91:98. Kolejny dobry dzień zaliczył Kyrie Irving, zdobywając 28 punktów, z czego aż 18 w czwartej kwarcie.

Początek spotkania był dla naszej drużyny krótko mówiąc tragiczny. Zawodziliśmy dosłownie w każdym aspekcie. Obrona nie istniała, a atak… o tym lepiej w ogóle nie wspominać. Pierwsza kwarta zakończyła się 11 punktowym prowadzeniem „Czarodziei” .

Druga kwarta wyglądała niemal identycznie. Irving, lider i gwiazda zespołu, był totalnie niewidoczny, Tristian Thompson także nie mógł znaleźć drogi do punktów. Z drugiej strony szalał Nene, który mecz 
zakończył z dorobkiem 24 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst. Na półmetku Cavs 38:56 Wizards.

Kto spodziewał się, że nasz trener Mike Brown będzie potrafił zmotywować, dodać pozytywnej energii swoim zawodnikom podczas przerwy niestety się pomylił. Cavaliers dalej wyglądali na niechętnych do czegokolwiek. Nene pomimo świetnej dyspozycji dostawał masę miejsca na półdystansie, Bradley Beal bezlitośnie wykorzystywał błędy defensywy, trafiając trójkę za trójką. Pod koniec kwarty mogło się wydawać, że drużyna ze stolicy spokojnie odniesie zwycięstwo, w końcu przed czwartą kwartą prowadzili aż 21 punktami.

I tu tak naprawdę zaczął się mecz. Za sprawą niesamowitej postawy w defensywie pewnego Australijczyka, Matthew Dellavedovy i energii jaką wniósł na parkiet i tchnął w drużynę, Cavs powoli zaczęli odrabiać straty. Kyrie Irving po prostu oszalał. Z cichego zawodnika niewidocznego w meczu, odrodził się znany z dwóch poprzednich sezonów, Mr. Fourth-Quarter i w niesamowicie szybkim tempie przywrócił kibicom nadzieję na zwycięstwo.

Niestety, choć udało się dojść Wizards na 4 punkty, Cleveland nie utrzymało skupienia i po krótkiej wymianie ciosów oraz popełnieniu paru karygodnych błędów oddali zwycięstwo przeciwnikom.

Na ogromną pochwałę zasłużył w tym meczu Matthew Dellavedova. Pomimo tego, że większość punktów w comebacku zdobył Irving, to właśnie on jest odpowiedzialny za powrót Cavs do spotkania. Grał z niesamowitą energią i nieprzeciętną defensywą oraz trafił kilka ważnych trójek. Mam wielką nadzieje, że dostanie on więcej szans od naszego wspaniałego trenera. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz