czwartek, 7 listopada 2013

Bynum wraca do Filadelfii


Rafał Jurasiński
Fizjologom z Cleveland udało się postawić na nogi Andrew Bynuma i ten powoli wraca do formy. To, co udało się naszym lekarzom nie powiodło się specjalistom filadelfijskim, gdzie Andrew przesiedział na ławce cały poprzedni sezon. Miejscowi kibice są jednak bezlitośni i to właśnie koszykarza uczynili winnym zaistniałej sytuacji.

Piątkowy mecz pomiędzy 76ers i Cavs zapowiada się niezwykle ciekawie. Powodów jest kilka, pojedynek drużyn młodych, będących w przebudowie. Starcie numeru jeden ostatniego draftu z Michaelem Carterem - Williamsem, który prawdopodobnie na ten numer najbardziej zasługiwał. Rywalizacja tegoż gracza z naszym Kyrie Irvingiem na pozycji rozgrywającego oraz - główny smaczek - powrót Andrew Bynuma do miasta, w którym wyjątkowo sfrustrował kibiców.

Bynum powinien włożyć zatyczki do uszu i schronić się pod parasolką jeśli chce spokojnie przetrwać mecz. Można spodziewać się koncertu gwizdów, buczenia, tupania, być może kawałka hamburgera lub frytki lecącej w stronę naszego olbrzyma. Przypomnijmy, że Bynum trafił do Phily w wymianie, w której jego miejsce w Lakers zajął Dwight Howard. 76ers opuścili wtedy Andre Iguodala, Nikola Vucevic i Maurice Harkless, a także pierwszorundowy pick posłany do Orlando. Vucevic i Harkless dopiero rozpoczynali swoje kariery w NBA i czas pokazał jak duża była to strata. Wartość "Iggy'ego" jest powszechnie znana.


Ten niefortunny ruch transferowy Filadelfijczyków sprawił, że wysoko notowana drużyna jest budowana od nowa. Bynum cały sezon przesiedział na ławce a oprócz niego Phily dostali nieco podstarzałego i też podatnego na kontuzje Jasona Richardsona. Fani obarczyli winą właśnie Bynuma zarzucając mu zatajenie informacji o stanie kolan oraz przesadne dbanie o własny image. 

Patrząc na pracę, jaką wykonuje Andrew w Cleveland śmiało można stwierdzić, że winni sytuacji są działacze z Pensylwanii, a nie zawodnik. Bezmyślnie przeprowadzony trade i do tego niewątpliwy pech zrujnował ich wysiłki. Nad Phily wyraźnie jednak coś czuwa, coś co pozwoliło im z dość dalekim numerem wybrać fenomenalnego Cartera - Williamsa, do którego w przyszłym sezonie dołączy kolejny wielki talent - Nerlens Noel. Prawdopodobnie pojawi się też gracz z silnego draftu i wolny agent z głośnym nazwiskiem, gdyż miejsca w ich "salary" jest pod dostatkiem. Jak widać świetlana, filadelfijska przyszłość może nieco zmniejszyć złość kibiców wymierzoną w naszego centra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz