środa, 2 kwietnia 2014

A może jednak Play-Off?

Rafał Jurasinski
Kilkukrotnie w tym sezonie traciliśmy resztki nadziei na udział Cavs w grach posezonowych, a te jakimś cudem wracały po nieoczekiwanych zwycięstwach i słabej postawie rywali na Wschodzie. Ponownie znaleźliśmy się w obliczu całkiem realnego faktu walki o play-off oraz, co cieszy najbardziej, gramy z honorem do samego końca nie oglądając się za siebie.

Niewiele ponad tydzień temu niemal każdy kibic Cavaliers nie dawał szans naszej drużynie na kontynuację sezonu. Seria porażek z drużynami bezpośrednio walczącymi o PO, a do tego kilka kontuzji odzierały nas ze złudzeń. Wtedy jednak w Kawalerię wkroczył nowy duch. Rolę lidera przejął krytykowany dotąd Dion Waiters, a zgodnie z oczekiwaniami zaczął w końcu grać Jarrett Jack. Najbardziej niespodziewany wkład w zwycięstwa wniósł jednak Matthew Dellavedova, który zadziwia fanów całej NBA! Przyzwoita postawa całej reszty oraz widoczny (w końcu!!!) pomysł na grę sprawił, że Cavs po kolei odprawili wyżej notowanych wschodnich rywali: Knicks, Raptors, Pacers oraz plasujących się zaraz za nami Pistons. Katastrofalna gra Atlanty Hawks zmniejszyła stratę do ósmego miejsca do 2,5 zwycięstwa. Co prawda świetnie finiszują gracze z Nowego Jorku i to oni są w tej chwili głównymi kandydatami do awansu, ale zobaczmy co musiałoby się wydarzyć, aby to Cavs zagrało (pewnie z Heat, a szkoda, że nie z Pacers) dalej .

Gramy jeszcze 7 meczów, które musimy wygrać. Przy dużym szczęściu będziemy sobie mogli pozwolić na porażkę w ostatnim meczu z Nets. W tym tygodniu rozgrywamy zdecydowanie kluczowy mecz czyli starcie z Hawks. Końcówkę sezonu mamy od Atlanty lepszą, poza tym Hawks wyglądają na drużynę bardzo znudzoną sezonem. Jeśli zagramy tak jak w ostatnich meczach pokonamy ich znaczną różnicą. Wcześniej bez problemu uporamy się na wyjeździe z Magic, bo przecież walczymy o PLAY - OFF i nie wypada przegrywać ze słabeuszami, w których szeregach najbardziej zapracowani są scoutowie i analitycy przed zbliżającym się draftem! W tym momencie Knicks powinni przegrać przynajmniej jedno ze swoich spotkań. Mają u siebie Nets i Wizzards, a potem jadą do Heat, które wciąż będzie walczyło o "jedynkę" i przewagę parkietu w finałach konferencji. Hawks w tym czasie grają 2 trudne mecze z Bulls u siebie i Pacers na wyjeździe. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to do NY mamy mecz straty, a do Hawks 0,5. Tutaj jednak napotykamy przeszkodę w postaci bilansu z obydwoma zainteresowanymi. Jastrzębie prowadzą z nami 2-1 (hipotetycznie) i możemy przeklinać mecz przegrany po 2 dogrywkach i zwycięskim rzucie Jeffa Teague'a. NY mamy na remis, ale w małych punktach leżymy przez jeden mecz przegrany 31 punktami. Zawsze i wszędzie trzeba grać do końca! Fakt pozostaje taki, że musimy mieć lepszy bilans od jednych i drugich.

Nasze kolejne gry to Bobcats i Pistons we własnej hali. To gry których cholernie się boję, ale przecież zwycięstwo w nich nie będzie wielką niespodzianką. Poza tym Pistons o nic już nie walczą. W nagrodę dostajemy 2 łatwiejsze mecze z Bucks (a) i Celtics (h). Knicks w tym czasie znów grają trudne gry z Raptors (a) i Bulls (h). Atlanta za to łapie oddech po wygranych z Pistons i Celtics w domu. Wciąż musimy liczyć na dwie porażki Hawks, na szczęście terminarz pozwala nam się uśmiechnąć: wyjazdy do Nets i Heat, a potem u siebie Bobcats. Na deser jeszcze Bucks. Gracze z Georgii powinni być o zwycięstwo za nami nawet jeśli wygrają 2 ostatnie mecze. Knicks grają ostatnie dwie gry z Nets (a) i Raptors (h) i muszą jedną przegrać.

Reasumując, z kim grają i  co muszą przegrać Knicks:

- Nets h
- Wizzards h
- Heat a
- Raptors a
- Bulls h
- Nets a
- Raptors h

Potrzebujemy 3 lub 4 przegranych zakładając, że raz powinie nam się noga. Terminarz mają trudny i ciąży na nich klątwa hali, w której często komuś zdarza się mecz życia. Każdy mecz zapowiada się ciekawie i wszystko może się zdarzyć.

Popatrzmy na Hawks, którzy mają 2 mecze więcej niż my i Knicks:

- Bulls h
- Cavs h
- Pacers a
- Pistons h
- Celtics h
- Nets a
- Heat a
- Bobcats h
- Bucks a

Jastrzębie muszą aż 5 razy wtopić w tym koniecznie raz z nami. Przypomnijmy, że przy założeniu, że wygramy wszystko do końca. Możliwe?

Gdyby brać pod uwagę szanse matematyczne to oczywiście można założyć kilka scenariuszy więcej. Są jednak tak mało prawdopodobne, że szkoda na nie miejsca. Musimy wygrać wszystkie mecze i liczyć na porażki rywali, 3 Nowego Jorku i 5 Atlanty. Nie oszukujmy się, zakładanie, że wygramy wszystkie mecze już jest huraoptymizmem, ale mimo to szansę na awans wciąż mamy całkiem realne, ze względu na terminarz, który nam sprzyja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz