czwartek, 6 lutego 2014

Breaking News - sięgnęliśmy dna!


Cezary Szwarc
To chyba jakiś zły sen... Chociaż pamiętam dokładnie. Obudziłem się w nocy, aby obejrzeć mecz Cavaliers z Los Angeles Lakers. Spotkanie, który nawet w najsłabszych latach budziło we mnie dodatkowe emocje. To zawsze były też mecze, na które drużyna z Ohio lepiej się przygotowywała i naprawdę warto było je oglądać. A co dzieje się teraz? Kawalerzyści marzący o playoffach przegrywają z drużyną, która nawet nie zaprzecza swojemu tankowaniu. Jakby tego było mało, przegrywają 108-119 z zespołem, w którym gra pięciu zawodników, a jeden z nich ma na swoim koncie sześć fauli...

Już przed meczem wiadomo było, że któraś z drużyn przerwie dziś swoją serię porażek. Cavaliers mieli ich na koncie już pięć, a Lakers... siedem. Po naszej stronie był parkiet, ilość zawodników, teoretycznie suma talentów, kibice i bilans i to, że rywale byli w back-to-backu. Wszystko to jednak nie miało znaczenia, kiedy Jeziorowcy bez żadnych obaw weszli na boisko i rzucili nam już 70 punktów w pierwszej połowie.

W ogóle nie przeszkadzało im, że nie grali kontuzjowani Kobe Bryant, Pau Gasol, a Steve Nash odpoczywał po wczorajszym spotkaniu z Timberwolves. W Minneapolis urazów nabawili się też Jordan Hill i Jodie Meeks i również wylecieli ze składu. W poprzednim starciu grał nasz dobry znajomy z C-Town, Manny Harris, jednak jemu skończył się 10-dniowy kontrakt i także nie wystąpił w Cleveland. Jakby tego było mało, w trakcie meczu z gry wypadli Jordan Farmar i Nicks Young - kontuzje. Chris Kaman zaliczył szósty faul i położył się na opustoszałej ławce  Cavs - Lakers grali w pięciu, a ich przewaga topniała.


Szósty faul zaliczył następnie Robert Sacre, ale zgodnie z przepisami mecz nie mógł odbywać się bez pięciu zawodników jednej z drużyn na parkiecie i koszykarz kontynuował grę, narażając drużynę na przewinienia techniczne przy każdym swoim następnym faulu.

Nic nie pomogło... nic. Steve Blake na niecałą minutę przed końcem dobił nas jeszcze trójką i było po wszystkim. 


C.J. Miles zdobył 27 oczek z ławki i był najrówniej grającym zawodnikiem Cavs. 14 oczek i 8 zbiórek dorzucił Antek Bennett. Andy Varejao zanotował double-double - 15 punktów, 13 zbiórek i 5 asyst. 

Słabo zagrał Luol Deng (3 oczek, 1/10 z gry), który albo chciał, ale mu nie wychodziło, albo kompletnie zlał już grę w tym bałaganie, jest sfrustrowany tym co dzieje się w tej organizacji i jest jak...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz