niedziela, 3 listopada 2013

Pogrom w Indianapolis…



Sebastian Cieśliński
Kawalerzyści dziś w nocy podjęli na wyjeździe jedną z najlepszych drużyn tego sezonu, Indianę Paceres. Niestety, obyło się bez niespodzianki. Ulegliśmy zdecydowanie lepszemu przeciwnikowi 74:89.

Na samym początku pierwszej kwarty spotkania, obie drużyny wyglądały dość podobnie. U nas wyróżniał się Anderson Varejao, który popisywał się swoim jump-shotem. Niestety, pod koniec kwarty Pacersi odskoczyli nam i jak się potem pokazało, już do końca spotkania. Kawalerzyści parę razy próbowali odebrać prowadzenie, lecz drużyna Larry’ego Birda zawsze znajdowała sposób by nie dać się dogonić.
Statystycznie, wyglądaliśmy tragicznie. 

Jedyne 34,9% z gry, 20% zza łuku doskonale pokazują stan naszej ofensywy. Indiana również zdominowała nas pod koszem. Stosunek zbiórek 51 do 37 Kawalerzystów, 6 do 1 w blokach… Jedynym pozytywnym aspektem dla nas może być liczba przechwytów, których potrafiliśmy zgromadzić aż 15, przy jedynie 6 Pacers.

Najwięcej dziś dla Cavs zdobył Dion Waiters kończąc z dorobkiem 17 pkt (7/21 z gry, 2-3 za trzy). W drużynie przeciwnej królował Lance Stephenson. Zakończył on mecz z 22 pkt trafiając aż 5 trójek. Dobry mecz również rozegrał lider Pacers, Paul George, zdobywając double-double (21pkt, 13zb).

Nas, jako kibiców Cleveland, może martwić postawa Kyriego Irvinga. Podczas trzech meczów nie złamał on ani razu bariery 20 pkt, rzuca na niskiej skuteczności, jego rzut z półdystansu nie jest pewny. O dystansie nie wspominam, bo ten element po prostu póki co nie istnieje. Pozytywnym aspektem jest to, że szuka on częściej partnerów, niż we wcześniejszych sezonach. Równie ciężkie chwile zalicza Anthony Bennett. Nie dość, że nie trafia praktycznie niczego, to jeszcze dziś bardzo dosadnie wyraził chęć uczestniczenia w popularnym programie Shaqtin’A Fool, nie trafiając dwutaktu podczas kontrataku.

Słabszy mecz, o dziwo, zaliczył również Tristian Thompson. Po dwóch pierwszych, niesamowitych, spotkaniach, dziś zakończył rywalizacje zdobywając zaledwie 2 pkt i 4 zb.

Drużyna Cleveland Cavaliers, w tym sezonie spotyka się z naprawdę dużymi oczekiwaniami. To już nie może być kolejny sezon pod draft. Tym razem naprawdę musimy skorzystać z okazji, z rozwoju naszych zawodników i potencjału w nich drzemiącym i przedostać się do playoffów. Niestety, póki co, pomimo zwycięstwa nad Brooklyn Nets (które i tak było dość szczęśliwe), nie wygląda to dobrze. Miejmy nadzieje. że Mike Brown wstrząśnie młodymi chłopakami i natchnie ich do walki.

Kolejne spotkanie odbędzie się w The Q, gdzie nasi Kawalerzyści podejmą Minnesotę Timberwolves. Jednym słowem czeka nas kolejny ciężki mecz. Mam nadzieje, że tym razem pokażemy się z lepszej strony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz