Sebastian Cieśliński
Kawalerzyści dziś w
nocy podjęli na wyjeździe jedną z najlepszych drużyn tego sezonu, Indianę Paceres. Niestety, obyło się bez niespodzianki. Ulegliśmy zdecydowanie
lepszemu przeciwnikowi 74:89.
Na samym początku pierwszej kwarty spotkania, obie drużyny
wyglądały dość podobnie. U nas wyróżniał się Anderson Varejao, który popisywał
się swoim jump-shotem. Niestety, pod koniec kwarty Pacersi odskoczyli nam i
jak się potem pokazało, już do końca spotkania. Kawalerzyści parę razy próbowali
odebrać prowadzenie, lecz drużyna Larry’ego Birda zawsze znajdowała sposób by
nie dać się dogonić.
Statystycznie, wyglądaliśmy tragicznie.
Jedyne 34,9% z gry,
20% zza łuku doskonale pokazują stan naszej ofensywy. Indiana również
zdominowała nas pod koszem. Stosunek zbiórek 51 do 37 Kawalerzystów, 6 do 1 w
blokach… Jedynym pozytywnym aspektem dla nas może być liczba przechwytów, których
potrafiliśmy zgromadzić aż 15, przy jedynie 6 Pacers.
Najwięcej dziś dla Cavs zdobył Dion Waiters kończąc z
dorobkiem 17 pkt (7/21 z gry, 2-3 za trzy). W drużynie przeciwnej królował
Lance Stephenson. Zakończył on mecz z 22 pkt trafiając aż 5 trójek. Dobry mecz
również rozegrał lider Pacers, Paul George, zdobywając double-double
(21pkt, 13zb).
Nas, jako kibiców Cleveland, może martwić postawa Kyriego
Irvinga. Podczas trzech meczów nie złamał on ani razu bariery 20 pkt, rzuca na
niskiej skuteczności, jego rzut z półdystansu nie jest pewny. O dystansie nie
wspominam, bo ten element po prostu póki co nie istnieje. Pozytywnym aspektem
jest to, że szuka on częściej partnerów, niż we wcześniejszych sezonach. Równie ciężkie chwile zalicza Anthony Bennett. Nie dość, że nie trafia praktycznie niczego,
to jeszcze dziś bardzo dosadnie wyraził chęć uczestniczenia w popularnym
programie Shaqtin’A Fool, nie trafiając dwutaktu podczas kontrataku.
Słabszy mecz, o dziwo, zaliczył również Tristian Thompson. Po dwóch pierwszych, niesamowitych, spotkaniach, dziś zakończył rywalizacje
zdobywając zaledwie 2 pkt i 4 zb.
Drużyna Cleveland Cavaliers, w tym sezonie spotyka się z
naprawdę dużymi oczekiwaniami. To już nie może być kolejny sezon pod draft. Tym
razem naprawdę musimy skorzystać z okazji, z rozwoju naszych zawodników i
potencjału w nich drzemiącym i przedostać się do playoffów. Niestety, póki co,
pomimo zwycięstwa nad Brooklyn Nets (które i tak było dość szczęśliwe), nie
wygląda to dobrze. Miejmy nadzieje. że Mike Brown wstrząśnie młodymi chłopakami i
natchnie ich do walki.
Kolejne spotkanie odbędzie
się w The Q, gdzie nasi Kawalerzyści podejmą Minnesotę Timberwolves. Jednym słowem czeka nas kolejny ciężki
mecz. Mam nadzieje, że tym razem pokażemy się z lepszej strony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz