Sebastian Cieśliński
Cleveland Cavaliers doznali trzeciej porażki, pozostając bez
zwycięstwa poza domem. Ulegli miejscowym Bucks 104-109. Mimo niesamowitego
meczu Kyriego Irvinga, który w czwartej kwarcie podniósł całą drużynę do walki,
Kawalerzyści nie potrafili wygrać tego spotkania.
Pierwszą kwartę, zawodnicy z Ohio, zaczęli
bardzo niemrawie. Leniwa obrona i niedokładna ofensywa pozwoliły OJ'owi Mayo rozstrzeliwać nas z każdej możliwej pozycji.
Następną ćwiartkę zaczęliśmy już
lepiej. Funkcjonowaliśmy w defensywie i dzięki temu na barkach Diona
Waitersa i Kyriego Irvinga odrobiliśmy straty, zostając już tylko przy bilansie
-2.
Niestety, w drugiej połowie, to
Bucks okazali się być bardziej zmotywowani i zaczęli powoli odskakiwać Cavs. Tworzenie przewagi głównie opierało się w rzutach zza łuku, które nasi
przeciwnicy wykonywali dziś bardzo skutecznie, na poziomie 56,7%. W tej kwarcie
błyszczał Gary Neal, którego żadna defensywa nie mogła powstrzymać.
W ostatniej części spotkania, Milwaukee stabilizowało
prowadzenie i już mogliśmy odnieść wrażenie, że mecz się w tym momencie zakończył. I tu
na ratunek wkroczył nasz Uncle Drew. Cavs zaliczyli run 13-0 i z dużej straty
wyszliśmy po trójce C.J. Milesa na stan 104:103.
Niestety
mimo dobrej obrony, po nietrafionym rzucie, znikąd na naszej tablicy znalazł się
Caron Butler, który dobijając, wyprowadził Bucks na stan +1.
Po
tej nieszczęsnej sytuacji nie potrafiliśmy już zdobyć jakichkolwiek punktów.
Mecz po paru rzutach osobistych zakończył się przegraną naszych zawodników.
Kawalerzystów prowadził, jak już wspomniałem, Kyrie Irving kończąc z statystykami na poziomie
29 punktów, 8 asyst i 5 zbiórek. Dobry mecz rozegrał również Dion Waiters kończąc na 21
punktach, 3 asystach i 3 zbiórkach.
Najlepszym
strzelcem Bucks był dziś OJ Mayo, który zdobył 28 punktów, trafiając 6/7 za trzy.
Dużo gorszy nie pozostał Gary Neal, który
zanotował 23 pkt (4/5 za trzy).
Warto
odnotować, że dziś pierwszy raz mogliśmy zauważyć Anthonego Bennetta trafiającego
podczas akcji do kosza. Tak, naprawdę udało mu się! I to zza linii 7,24 m.
Niestety, to jedyny cel rzut Kanadyjczyka.
Następne
spotkanie Cleveland odbędzie się w Filadelfii, gdzie podejmą lokalną sensację
ostatnich dni, ekipę 76ers.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz