sobota, 12 lipca 2014

O tym, jak Dan z LeBronem powrót negocjowali


Mateusz Jakubiak
LeBron James już od ponad doby jest znów członkiem wspaniałej organizacji Cleveland Cavaliers. Jeszcze wczoraj w amerykańskich mediach karmiono nas bredniami, że LBJ ciągle nie może zapomnieć listu właściciela Cavs Dan'a Gilberta sprzed czterech lat. Okazało się to tylko, i na szczęście, wymysłem dziennikarskim. Jak naprawdę wyglądało dogadanie się „Króla” z kontrowersyjnym szefem CC?

Bardzo długo wydawało się, że stosunki pomiędzy oboma panami są bardzo napięte. I to właśnie przez słynny list Gilberta, który ten wystosował zaraz po opuszczeniu Ohio przez ‘Brona’. Chociaż w rzeczywistości jakichś wielkich przesłanek, które przemawiały za urazą LeBrona nie było. Aż do wczorajszych bredni dziennikarskich.

Obaj panowie omówili wszystko twarzą w twarz już w niedzielę na Florydzie. Proces pojednania rozpoczął się od słów Gilberta: „Mieliśmy pięć wspaniałych wspólnych lat i jedną okropną noc”. Ponadto dodał, że bardzo żałuje tego, co zrobił oraz że nigdy by tego nie powtórzył.

Później przyszła pora na LBJ-a. Jeden z najlepszych koszykarzy w historii stwierdził, że błędem było ogłoszenie „Decyzji” w telewizji i dodał, że przeszłość najlepiej byłoby puścić w niepamięć. Kiedy atmosfera się oczyściła, ówczesny lider Heat, jego agent Rich Paul oraz business manager Maverick Carter zaczęli poważniej rozmawiać o Cleveland. Dan Gilbert przyznał później (w piątek), że spotkanie przebiegło o wiele lepiej niż się spodziewał. „Oni mi to bardzo ułatwili”. To były jego pierwsze publiczne słowa, a chwilę przed tym Rich Paul oznajmił mu: „Gratulacje, LeBron wraca do domu!”.

Mówi się, że przez ten cztery lata Gilbert stał się mądrzejszy. Zrozumiał, że list zdefiniował go. Wtedy nie był ważny jego geniusz biznesowy, cała jego przebudowa Detroit czy przedsięwzięcia charytatywne. List z 2010 roku przesłonił całą resztę. Dan Gilbert przez pierwsze dwa miesiące po opublikowaniu emocjonalnych słów dostawał mnóstwo korespondencji. Po paru miesiącach zaczął żałować tego, co zrobił. „Jestem szczęśliwy, że dostaliśmy kolejną wspólną szansę”.

Właściciel Cavs był pod wielkim wrażeniem Paul’a i Carter’a, którzy przewodzili całemu procesowi. W jego efekcie James chciał wrócić do domu, chciał wybaczyć, a to oni byli postaciami, które sprawiły, że to stało się możliwe.

LeBron James przybywa teraz do Cleveland, aby dać Gilbertowi coś, o czym ten nawet nie śnił: szansę na wspólne mistrzostwo, szanse na zmycie wszystkich plam listu i „Decyzji”, aby jako starsi i mądrzejsi lepiej zrozumieli, jak może być to wszystko raz jeszcze dobrze zrobione.

Telefon Dana Gilberta zadzwonił w piątek. Wtedy usłyszał słowa, o których przenigdy nie marzył: LeBron wraca do domu.

źródło: sports.yahoo.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz