czwartek, 10 lipca 2014

Gdybym był Bennettem...


Jacek Mazurek
Postanowiłem podsumować sezon Anthony'ego Bennetta w niecodzienny sposób. Nie mam zamiaru go bronić, bo zagrał fatalny sezon, ale pokazać jego przypadek z innej strony. Wiele osób nie ogląda meczów i ocenia graczy przez pryzmat statystyk.  Inni zarywają wiele nocy, aby mieć własne zdanie na temat poszczególnych zawodników. Ale Bennett jest przypadkiem szczególnym przy którym statystyki i to co pokazał w rookie season nie powinny być punktem odniesienia.

Dla lepszego ukazania całej sytuacji spójrz na jego ostatni rok tak jak to Ty byś był Anthonym Bennettem. Po prostu wskoczmy w jego buty. Wyobraź sobie że widzisz świat oczami Bennetta. Dla uproszczenia wyimaginuj sobie że Fat Mamba jest Polakiem.

Masz 20 lat, astmę i lubisz jeść. Grasz w drużynie uniwersyteckiej. Notujesz statystyki na poziomie 16 punktów i 8 zbiórek. Całkiem nieźle. Lubisz grać w koszykówkę. Po roku gry uznajesz że warto spróbować swoich sił w drafcie. Spodziewasz się zostaniesz wybrany z 10 numeru w pierwszej rundzie. Myślisz: "fajnie jakbym został wybrany wyżej. Będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi gdy zostanę wywołany wcześniej. Nie jestem Bóg wie jakim koszykarzem, ale może mi się poszczęści. Pogram sobie w jakiejś tankującej drużynie, za rok pewnie też będziemy wybierali z wysokim numerem w drafcie, a ja nabiorę doświadczenia. Jakoś to będzie." 

Rozpoczyna się draft. Widzisz komisarza, który staję na podeście. On już wie. ... Cleveland Cavaliers select Anthony Bennett with... Wow. Nie wierzysz że to dzieje się naprawdę. Jesteś pierwszym Polakiem wybranym z pierwszym numerem w Drafcie. Zdajesz sobie sprawę że już zarobiłeś 5 milionów dolarów, a jeszcze nie wyszedłeś na parkiet. Gratulacje od kolegów. Uścisk ręki komisarza, potem świeżo upieczony mistrz NBA - Shane Battier przeprowadza z Tobą wywiad. Wow. Później impreza. Gdy już alkohol wyparował z twoich żył, goście się rozeszli, odpowiedziałeś na wszystkie smsy z gratulacjami, Gilbert zabrał Cię swoim prywatnym samolotem do Cleveland (w międzyczasie ucieliście sobie pogawędkę. W sumie całkiem równy z niego gość, ale strasznie naiwny, myśli że LeBron tu wróci. Nie chcesz go smucić, ale nie wiążesz swojej długiej kariery z Cavs), zrobiliście sobie z Grantem i Mike'iem pamiątkowe zdjęcie, siadasz na fotelu i zaczynasz myśleć.

Marcin Gortat, Maciek Lampe, Cezary Trybański. MG wybrany z 57 numerem w naborze. Gortat jako jedyny Polak zagrał finale NBA. Grał razem ze Stevem Nashem. Gdzieś z tyłu głowy wiesz, że musisz być lepszy niż oni razem wzięci, w końcu wybrano Cię w drafcie jako pierwszego. Magic, Lebron, Yao musisz być chociaż w połowie tak dobry jako oni żeby nie przynieść sobie i swoim bliskim wstydu. Przypominasz sobie mecze na betonowych boiskach, tam koledzy wybierali Cię zawsze na szarym końcu. W Polsce trwa Bennettomania mimo, że koszykówka nie jest popularnym sportem. Jesteś na pierwszych stronach sportowych gazet i portali internetowych. Przez najbliższy tydzień wszystkie programy informacyjne poświęcają Ci średnio 3 minuty pokazując miejsca gdzie się wychowałeś, chodziłeś do podstawówki, rozmawiają z twoimi rodzicami, kolegami, wychowawczynią z gimnazjum, która mówi że zawsze byłeś najwyższy w klasie i nikt ci nie podskoczył. Już wtedy miałeś tendencję to bycia 'grubaskiem'. Inni chwalą się że grali z Tobą na boisku, a Ty latałeś nad obręczami. Nigdy nie byłeś wybitnie uzdolniony, ale nieprzeszkadzało Ci to w 'plaktowaniu' kumpli. Jedni są pełni podziwu że będziesz grał w NBA, inni już wiedzą że się nie nadajesz.

Kolejnym krokiem w twojej krótkiej karierze jest preseason. To ten moment. W Polsce wiele osób zaczyna oglądać twoje poczynania. Niektórzy zaczynają zarywać noce inni tylko sprawdzają statystki. W wiadomościach sportowych zaczynasz wypierać inne sporty, a wydawcy programów zastanawiają się czy najpierw puścić 3 gole Lewandowskiego czy twoje highlighty- 15 punktów i 6 zbiórek. W czasie wakacji nie dbasz specjalnie o dietę. Przed rozpoczęciem sezonu musisz przejść operację ramienia, które najzwyczajniej w świecie boli Cię i ogranicza twoje możliwości przy intensywnej grze. Zaniedbujesz swoją i tak słabą kondycję jeszcze bardziej. Jest listopad. Starszy Pan w okularach zajmujący miejsce przeznaczone dla trenera to (cytując klasyka) popierdółka, a nie trener. Zdajesz sobie sprawę że próbuje zrobić z Ciebie SF, chociaż z tą pozycją masz niewiele wspólnego.

Pierwszy mecz sezonu grasz przeciwko Paulowi Piercowi. Myślisz: 'Gościu zawodowo gra w kosza 16 lat. Zna tę grę lepiej niż Raymond Felton rodzaje broni. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo". The Thruth odpala jedną trójkę po drugiej sprzed twojego nosa. Nie jest dobrze. Tym bardziej, że po pięciu pierwszych meczach twoja skuteczność z gry to 1-20.  Po 2 minutach na parkiecie, oddychasz rękawami (astma doskwiera jeszcze bardziej), wyglądasz jakbyś w szatni wypalił tuzin cygar z Fidelem Castro. Szybko orientujesz się, że jest trudniej niż myślałeś. Twoje wyczyny szybko komentują internauci. Twitter pęka od żartów na twój temat. Na Kwejkach znajdujesz się między kotami, a żartami Karola Strasburgera. Pieseł dopiero rozpoczyna "karierę". W koszykarskich memach częściej występują tylko Derrick Rose i jego kolana oraz obrona Andrei Bargnaniego, a za nim twoje air ball'e. 

Ostatnio trener nie wypuszcza Cię na parkiet. Czasem dostaniesz pięć minut, gdy jakiś contender robi blowout. Payton w ogólnokrajowej telewizji miesza Cię z błotem i mówi żebyś zamieszkał w siłowni. Wiesz ,że zawodzisz kibiców i kraj, który reprezentujesz. Matka dzwoni częściej niż zazwyczaj i pyta jak się czujesz. Mówisz, że wszystko jest ok, ale wiesz że wcale tak nie jest. Ona też wie. Część kibiców skreśliła Cię z listy graczy NBA pozostali dali ci bilet w jedną stronę... ..do D-League. Jest początek marca. Dopada Cię kontuzja. Rozmawiasz z Mike'im Brownem. Dochodzicie do wniosku, że warto zakończyć ten sezon przed czasem. Masz sporo czasu żeby przygotować się do kolejnego sezonu.

Tak wiem, sporo rzeczy ubarwiłem, ale kto wie, może tak było?

Co chciałem pokazć? Po pierwsze to, że nie nad wszystkim masz kontrolę. Czasami to, co się wokół nas dzieje jest wypadkową wielu czynników. W przypadku Bennett były to kontuzja, zaniedbanie swojego fizycznego stanu, decyzję jakie podejmował Mike Brown, zbyt duże oczekiwania i słabość psychiczna, błędy zarządu.

Przyszłość

"Nowy" Bennett jest ponad 10 kilogramów lżejszy. Jak zdradza w najnowszym wywiadzie czuje się bardzo dobrze. Podobno jest w życiowej formie. Zdjęcie po prawej stornie został zrobione miesiąc temu. Jutro rozpoczynają się zmagania w Lidze Letniej. Rok temu silny skrzydłowy upuścił rozgrywki z powodu kontuzji barku.



Teraz Kanadyjczyk będzie musiał się sporo napocić, aby udowodnić, że pominięcie Nerlensa Noela w naborze nie było błędem. W nocy z 14 na 15 lipca obaj panowie spotkają się oko w oko na parkietach Summer League w Las Vegas. Kto będzie górą?


1 komentarz:

  1. O której gramy jutro pierwszy mecz? Chodzi mi o polski czas. I gdzie można ten mecz zobaczyc na żwyo?

    OdpowiedzUsuń