Za dużo tego wszystkiego.
Naprawdę można pogubić się w doniesieniach, które docierają do nas zza oceanu.
W zasadzie to zamieszanie zaczęło się jeszcze zanim LeBron James powiedział, że
wraca do domu. Pierwszy pick w drafcie - kolejny zresztą - wiele zmienia. Szansa
pozyskania razem z nim najlepszego zawodnika świata i ściągnięcia jeszcze
jedynego w swoim rodzaju podkoszowego doprowadza kibiców do stanów euforycznych.
Boimy się, że tym emocjom ulegnie też zarząd, któremu w ostatnim czasie sporo
się udaje.
Czy oddawać Andrew Wigginsa za
Kevina Love to pierwsze pytanie, które zadają sobie w rozmowie kibice Cavaliers.
Zaraz po drugiej w historii
wielkiej decyzji LeBrona Jamesa byłem przeciwny takiemu posunięciu.
Argumentowałem to tak: Nie wiemy, jak wielki talent oddajemy do Minnesoty w
postaci Wigginsa. Mówi się przecież, że to może być drugi LBJ. Zostawiając Kanadyjczyka,
w dłuższej perspektywie powinno to wyjść na korzyść Cavs, a Kevin Love może
jeszcze tylko osłabić obronę ekipy z Ohio, która i tak z zaciętości w D nie
słynie. Do tego, Kevinowi za rok kończy się kontrakt i może odejść, a Andrew naprawdę chce tutaj grać i podpisując z nim kontrakt zwiążemy się na dłużej.
Jeśli zaś pierwszy rok nawróconego Jamesa w Cleveland nie wyjdzie najlepiej,
nie wiemy, czy Love zechce tutaj zostać - stracimy Wigginsa, Bennetta, pick w
przyszłorocznym drafcie, Love i być może Jamesa - bo z kim tutaj zostanie?
Zaczynam jednak rozumieć o co
może chodzić Cavs i Jamesowi. Chodzi o sukces sportowy w niszowym Cleveland w
Ohio, zapisanie przez LeBrona tej okolicy na mapie historii sportu i zrobieniu tego
wszystkiego, zanim James usiądzie z obolałymi stawami na fotelu bujanym i powie
- Ała! Ehh... i po ch*^ było tak skakać?!
Cleveland nie pamięta już jak
wygląda sukces w sporcie. Chciałoby sobie o tym przypomnieć, poczuć smak
zwycięstwa, jednak w tym biznesie sukces sportowy idzie za sukcesem
marketingowym danego miasta, a nie odwrotnie. Gwiazdy nie chcą grać w małych
rynkach, jak C-Town. Wolnych agentów trzeba przepłacać, jeśli chce się mieć ich
w Ohio zamiast w Kalifornii, a gracz pokroju LeBrona Jamesa musi się tu urodzić,
żeby chcieć tu grać.
- Nigdy
nie pomyślałbym, że ktoś może chcieć przenieść się z Miami do Cleveland. - powiedział Mario Chalmers po odejściu LeBrona Jamesa z Heat.
Sytuacja, w której mamy cztery
pierwsze numery draftu w składzie, w tym jednego All-Stara wchodzącego do grona
najlepszych koszykarzy w lidze, młody talent, dla którego niebo jest granicą i
jednego z najlepszych sportowców, jakich widział ten świat - musimy to
wykorzystać. Takiej sytuacji nie możemy zmarnować, a za rok możemy już tego luksusu nie mieć, jeśli James odejdzie. Cleveland chce wygrywać, więc musi działać.
Zarząd doszedł do takich wniosków:
Zarząd doszedł do takich wniosków:
- LeBron chce wygrywać i nie ma
czasu (30lat), żeby czekać na rozwój Wigginsa.
- Wschód nie zawsze będzie tak
słaby, jak jest teraz, więc mamy w tej chwili największe szanse na dojście do Finałów NBA.
- Wolimy jedno mistrzostwo NBA tu
i teraz, niż marzenie o wielu mistrzostwach nie wiadomo kiedy.
- LeBron chce Love'a, a my chcemy
LeBrona na dłużej - nie będziemy się kłócić.
Zaczynam to rozumieć. Tym
bardziej, że postawienie wszystkiego na jedną kartę, nie musi wiązać się z tym,
że za rok, po sukcesie, wszystko się rozsypie i będziemy układać klocki od
nowa. Możemy zostać z mistrzowską drużyną
- mistrzowską, tak wiem... to odległa sprawa i niewyobrażalna jak na
razie, ale to dobry przykład. No i Cavs mogą chyba o tym mówić, skoro tak
typują bukmacherzy, prawda? Każdy, kto ma LeBrona i kogokolwiek, żeby wystawić
wokół niego, byle było pięciu na boisku, jest kontenderem. Patrz rok 2007.
Wracając. Jestem gotów oddać Wigginsa. To trudna decyzja, ale potrzebna.
Niepotrzebne jest jednak stawanie
po Love'a w konkursie naprzeciw Warriors. Nie potrzebny jest pośpiech i
opieranie się na emocjach. Dlatego mam plan, w którym przede wszystkim zauważam, że do trade deadline w lutym 2015
roku, LeBron James na pewno nie odejdzie, więc nie musimy się go tak słuchać.
1. Cavaliers powinni podpisać
kontrakt z Andrew Wigginsem, tym samym pokazując, że nie mają gorących głów i to
oni i tak są w lepszej sytuacji, niż Wolves. Jeśli podpiszemy Andrew, nie
możemy go wymienić przez 30 dni. Pokażemy swój spokój.
2. Powinni poszukać wymiany za
defensywnego centra. Możemy tutaj oddać Diona Waitersa, Tristana Thompsona lub
ich obu w zależności od poziomu szukanego podkoszowego.
3. Zatrudnijmy za grosze weterana
- pozycje: SG lub C na kilka-kilkanaście minut w meczu. SG - Ray Allen,
choć i tak zrobi, co zechce. C - Jermaine O'Neal, Emeka Okafor lub Greg Oden.
4. Dajmy niegwarantowany kontrakt
dla Willa Cherry'ego z ekipy Summer League.
5. Spójrzmy jak układa się gra
Cavs z Wigginsem i Bennettem. Kto wie, czy LeBron nie zmieni wtedy zdania na
temat oddawania któregoś z nich. Nie powinno być tragedii i spadku poniżej
ósemki kwalifikującej się do play-offs, więc istnieje tylko (i aż - no risk, no fun) ryzyko straty
przewagi parkietu.
6. Dalej spoglądajmy na Love'a,
ale wyczekajmy Wolves, aż to im zacznie się grzać pod siedzeniami. Nie
licytujmy się i za Boga nie oddawajmy trzech zawodników - tak jak tego chcą Wilki
- Wiggins, Bennett, pick i kogoś jeszcze ze składu (Nie liczę Brendana Haywooda,
bo to tylko wyrównanie $).
7. Do tego czasu przypominajmy
Timberwolves, że żadna ekipa, która handlowała w ostatnich latach swoją gwiazdą
(Magic-Howard, Jazz-Williams, Nuggets-Anthony) nie dostała takiego pakietu,
jakiego żąda Flip Sanders. W końcu i on zmięknie, jak każdy z teamów z nawiasu,
bojąc się, że straci Love'a latem za nic. Tym bardziej, jeśli Wolves będą
grać... jak zawsze.
8. Do Minnesoty na tydzień przed
trade deadline wyślijmy kombinację kilku ofert, w których nie będzie Wigginsa.
Np. Bennett i jeśli zostałby w Cavs, któryś z dwójki Waiters - Thompson, aby
pokazać, że - Idzie nam dobrze i jak nie chcecie ich, to zostaniecie z (wtedy już
prawie 32-letnim) Davidem Lee z Warriors albo z Love'm, którego i tak stracicie
latem.
9. Ostatniego dnia, jeśli
Wojownicy dalej będą nieugięci, wyślijmy dwie oferty: Wiggins za Love'a lub Wiggins,
Bennett, picki i Haywood za Love'a i np. Gorgui Dienga.
10. Oferta z Wigginsem, Bennettem
i pickiem (plus Brendan dla wyrównania kasy) za SAMEGO Love'a to ostateczność.
Zgódźmy się na nią dopiero w ostatnich minutach przed końcem okienka
transferowego, kiedy Flip będzie już siedział bez przerwy na toalecie z
telefonem przy uchu.
Tak ja to widzę na tę chwilę. A jak widzicie to Wy?
To
wszystko bardzo trudne decyzje, ale jak na razie David Griffin sprawia wrażenie
człowieka na właściwym miejscu. To może się udać - nawet wyciągnięcie Love'a
zimą bez oddawania Wigginsa. Z drugiej strony, jeśli ktoś ma to spieprzyć, to
będą to Cavs.
Specjalnie dla was i dla waszej możliwości
spojrzenia na to z perspektywy nie-kibica-Cavs, po weekendzie porozmawiam na ten temat
w najnowszym podcast'cie z jednym z najlepszych i najbardziej szanowanych
ekspertów zajmujących się NBA w Polsce. Stay Tuned!
zgadzam się z tym ! powinniśmy przetrzymać Wolves i nie tracić tylu graczy w rotacji.
OdpowiedzUsuńCEZAR a ty jesteś za tym aby Wiggins został ?
OdpowiedzUsuńtak szczeże z ręką na sercu
Cezary jak już. Cezar to był w Rzymie.
OdpowiedzUsuńZależy w jakim scenariuszu wymiany. Samego Wigginsa tak. Z Bennettem, pickiem i kimś jeszcze kogo chcą Wolves to już tylko z dodatkami ze strony Wolves.
Cezar, najpierw nawołujecie, żeby komentować tutaj artykuły, a potem je usuwasz, hehehe - po prostu mistrz.
OdpowiedzUsuńZachęcanie było do normalnych komentarzy z tego co ja czytałem. To ostatni komentarz w Twoim kierunku od nas kibiców. Inni to poprą :) Rób co chcesz :D Dobrze, że jesteś - mamy się z kogo pośmiać xD A każdy i tak zwróci uwagę tylko na sensowne wpisy, a nie jakiegoś no-life'a.
OdpowiedzUsuńA z tego co ja czytałem, to nikt nie zachęcał do "normalnych" komentarzy, tylko po prostu do komentowania artykułów, stąd wniosek, że prawdopodobnie sobie wymyśliłeś ten przedrostek "normalne", bajkopisarzu. Nie ma to, jak postawić sobie jakąś bzdurną tezę, a potem z nią walczyć w kolejnych kilkuset znakach. ;)
OdpowiedzUsuń